Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
razymatkinaszeprzechodziłytamtędyznami,podnosiłynasnaręku
ikazałytenświętyznaczekcałować.Kiedyśmypewnegorazusamisię
bawili,zapytałoktóreśzdzieci,czemuJezuseknieprzychodzinigdy
sięznamibawić.Ja,chcącsięokazaćmądrzejszy,odpowiedziałem,
żeniemoże,boprzybitynakrzyżu.Potemzbliżyliśmysię
dokrzyżyka,achociażnanimniebyłoJezusa,chcieliśmygojednak
ucałować,jaknasnauczyłymatki;ależeśmygoustaminiemogli
dosięgnąć,więcjednodrugiepodniosłodogóryikiedyustajużbyły
dopocałunkuzłożone,ten,którytowarzyszapodsadził,naglesiły
stracił,acałujący,cotylkomiałdotknąćustaminiewidzialnegoJezusa,
upadłnaziemię.Przechodziławłaśniewtejchwilimojamatka,
awidzącnaszązabawkę,zatrzymałasię,złożyładłonieirzekła:
Jesteścieprawdziweaniołkiboże,aty,mówiła,całującmnie,jesteś
moim!
Słyszałem,jakpotempowtarzałanaszejsąsiadce,żejestem
niewinnymaniołem.Bardzomisiętopodobało,leczmojaniewinność
wielceucierpiała,boziarnkopróżnościjużdrasnąłpierwszyożywczy
promyczek.Przyrodzenieobdarzyłomniełagodnym,pobożnym
umysłem,aledobramatkazwróciłanatomojąuwagę,wskazującmoje
własne,prawdziweiurojonedobreprzymioty,niepomnącnato,
żeniewinnośćdziecięcapodobnajestdobajecznegobazyliszka,który,
skorozobaczysamsiebieumiera.
Spowiednikiemmojejmatkibyłkapucyn,FraMartino;jemu
opowiadałatakże,jakietozemniepobożnedziecko,cozapewnestąd
wnosiła,żeumiałemdoskonalenapamięćróżnepacierze,nie
rozumiejącznichanisłowa.
Kapucynwielkiewemniepokładałnadzieje,podarowałmiobrazek
MatkiBoskiejpłaczącejwielkimiłzami,którejakdeszczspadały
wpiekielnepłomienie,apotępieńcychwytalijechciwiedlaochłody.
Pewnegorazuwziąłmniedoswegoklasztoru,gdzieotwartekrużganki
otaczającewczworobokmałyogródekwarzywnyzdwomacyprysami