Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
październikategorokuciepłegoipełnegosłońca,aleozimnych
irośnychwieczorachiporankach,wędrujępołudniowo-północnym,
wyłożonymsiwąkostkąpolbrukutraktemwiodącymkunasypowi
torowiskawąskotorówki,abyzprzystankuobokogródków
działkowychzłapaćjużdudniącąwoddalikolejkęiodwiedzićjeszcze
wkrasieniedokońcaopadłychliścilas.Tymrazempodróż
wymusiłnamnietelefondróżnika.
Oddalałosięmiasto,przybliżaławidocznajużzzakrętubudka
dróżnika,którywłaśnieoczekujenapociągprzedopuszczonym
szlabanem,ukośniepomalowanymwbiało-czerwonepasydrągiem,
akiedysamowarekwyłaniasięzzazakrętu,dróżnikmajestatycznym
gestem,niczymmonarchaberło,podnosikolejarskilizak:białątarczkę
zczerwonymkółkiemwśrodku;lokomotywawytracapędizgrzytając
kołamiposkorodowanychtorach,siłąbezwładusuniejeszczedobry
kawałek,abyzatrzymaćsięprzeddróżnikiemopuszczającym
sygnalizatorwzdłużnogawkikolejarskichspodniiruszającym
kukabiniemaszynistyzamienićznimsłówko.Otwieramwąskietylne
drzwiczkijedynegopodczepianegootejporzedniairokuwagonika
izgórnegoschodkazeskakujęwprostnaziemię,znajomekkończy
rozmówkęzmaszynistąiodprawiakolejkęwdalsządrogę,której
koniectuż,tuż,zwalniazaczepszlabanuidopieroteraz,uporawszysię
ztechniką,zlizakiemjużwlewejręce,prawąniedbalemuskabrzeg
daszkaczapkiimitacjąsalutu:Byłempanapewny.
Panapanidzwoniła,oznajmiłnamojeniemepytanie.Niewiem,
okimpanmówi,żachnąłemsięnamyśloreinkarnacjinaNa-Przykład
Emilii.Hola,jeśliobajmamynauwadzesamąpanią,to,proszę
pana,ogieńbyłtaki,żenawetkasztanowiec,tenzacieniającyabsydę
kościółka,wiepan,skwierczałwpodmuchachżaru,przynajmniej
takpisałaprasa,więcpanwybaczy,toniewybredneżarty.Aletam!
zbyłmnielekceważącymmachnięciemrękidróżnik,jestprzesyłka,
powiedziałapaniidodała:niechwypatrujenowejprzesyłki
umaszynistytotenblondynzlokiemnadczołem.Ico?Inic,
widocznienietenkurs,możeprzyjdzieznastępnym.Anastępny
kiedy?Znaczyzblondynemzrękąnamanetce?nojutrorano,szósta
zerosiedemumnie,mogęnawetpanaprzenocować,dlawygodymam