Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tuwolnąkajutęnapółpięterku,panpójdziesepospacerowaćpolesie,
ajakwróci,napijemysięherbatki,fertig?
Lastonąłwcierpkimjesiennymzapachu,leśneruno,podszyt
inadkorzenneczęścipnizwolnawchłaniałpodnoszącysięopar,
jeszczeprzezroczysty,alezkażdąminutągęstniejącywszarawą
teksturębylejakiejtektury.Odpewnegomomentuprzestałemwidzieć
irozróżniaćdrzewaiichgatunki,ichmiejscezająłwmoichoczach
las-jako-taki,jakozbiór,drzewostan,jakocałościowezjawisko,
spłaszczonyiprzeniesionynapodobrazieolejnyleśnykrajobraz
wrodzajupejzażymalowanychwswoimczasieprzezmistrzów
wrodzajuAbrahamaGovaertsa,AlbrechtaAltdorfera,Iwana
SzyszkinaczyteżnaszychjakMaksymilianGierymski,Władysław
PodkowińskiczychoćbyWładysławMalecki,przyszłominamyśl,
żechoćjegotalent,acznieosiągałwyżynkunsztuSzyszkina,przecież
miałwłaściwąsobiewrażliwość,wyczuciekoloru,anawetpewien
rozmachwtraktowaniuleśnegotematu.
Byłemjużwgłębiszerokiegopasaleśnejotuliny,namiękkiej
drodzezpoboczamipokrytymiwypuczynamimchów,porostów
ikrzewinekwidaćbyłowyrazistąrzeźbęprotektorówkółleśnych
traktorkówikrótkichfurwozakówobsługującychdrwalilubteż
wynajmującychsiędozrywki.Drogawłaśnietutajwypuszczaładwa
odbijającewlewoiwprawoduktyjużzanikającewszarzejącym
oparze.
Takstojącznieruchomiaływobecdobrzedoniedawnaznanego
milasu,czułemsięzagubionyiniepewny,cotutajwłaściwierobię,ani
dlaczegodałemsięuwieśćwezwaniujakiegośdróżnika,pośledniego
funkcjonariuszacałkiempodrzędnej,leśnejwąskotorówki.Prawda,
zdarzyłomisięrazjedenwidziećwjegokantorkupochylonąnad
czymśniemożliwymdorozpoznania,ową‘panapanią’,jakokreślił
świadomylubteżraczejnieświadomydwuznacznościdróżnik.
Ogarniętygorączkowymlękiem,żesięwtymwszystkimpogubię,
anawetjużpogubiłem,odwróciłemsięipokilkunastominutowej
przebieżce,chyłkiemminąwszybudkędróżnika,mimozapadających
ciemnościpowędrowałemznajomą,biegnącąwzdłużtorówścieżką
wstronęmętnierozświetlonegomiasta.Kiedydochodziłemjuż