Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sobienosrękawemkurtkiijednocześniestarającsię
niczegoniedotknąćpodczasprzechodzeniaprzezwąski
korytarzprzydrzwiach,ułożonyzestosukartonowych
pudeł.
–Inneśledztwo–odpowiedziałantropolog,wskazując
grubympalcemnastojącynakuchencewielkigar,
wktórymcośsięgotowało.–Muszęwygotowaćkości,
bojeszczebyłodużomięsa.Nietakjakwtychkostkach
ztwojejsprawy.Każdawypolerowananabłysk.
–Jaktymożeszpracowaćwtychwarunkach?
Naprawdęniemasztudodyspozycjiinnego
pomieszczenia?
–Mam,aleniechceszwiedzieć,cownimtrzymam.
–Maszrację,niechcę.
–Alezgaduję,żeprzyszedłeśdomnieosobiścienie
dlatego,żeinteresującięwarunki,wjakichpracuję.
–Chodzioteszczątkiwkasetkach,któreznaleziono
wchaciewBieszczadach–zacząłLew.–Chciałem
sprawdzić,jakciidzie.
–Wiesz,żedopierojedostałem,ajestemzawalony
robotą...
–Tak,alewiemteż,żewielepotrafiszpowiedziećjuż
nasamympoczątku.
–Echty,echty.–Wileńsięuśmiechnął,jednocześnie
grożącmupalcem.–Myślisz,żeszybciejzabioręsię
zatętwojąsprawę,gdymipowiesztrochę
komplementów...Noalemaszrację,coniecojużwiem.–
Otarłczołochustkąikolistymiruchamizacząłzsuwaćsię
zkrzesła.
–Wszystkieludzkie?
–Tak,wszystkieprzywiezionedomnieszczątki
sąludzkie.–Pomachałrękąnapodkomisarza,byten