Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zajrzędoniego.Będęspokojniejszy,wiedząc,żejużjest
włóżku.
–ZaczekamnaSeta!Pewnoniedługoprzyjdzie.
Byłajużdziesiąta,kiedySetwrócił,właśnieuderzała
godzinawchwili,gdyotwierałdrzwi.Usłyszałhałas
sprawianyheblemipiłą.
–Dlaczegoojciectakpóźnopracuje?–zapytał.
–Tonieojciec–odparła–wiedziałbyśotymdobrze,
gdybyśniemiałwgłowiejedynietychkazańikaplic,
totwójbrattakpracuje.Gdybynieon,niktbytunicnie
robił.
Elżbietawypowiedziałasięterazsurowo,gdyżSetanie
lękałasięwcale,izwyklezachowywaładlaniego
towszystko,coAdamumiałzatrzymaćnajejustach.Set
nigdynieodezwałsięostrodomatki,azwykle
nałagodnychwywierająswójgniewniecierpliwi.Set
tymczasemposzedłdobrata.
–Cóżto,Adasiu!–zawołał–ojcieczapomniał
otrumnie?
–Zawszetasamahistoria,chłopcze.Jazarazskończę
robotę–odparłAdam,rzucającnabratajasne
spojrzenie.–Alecotobiesięstało?Maszzmartwienie?
OczySetabyłyczerwone,ajegołagodnatwarznosiła
wyrazgłębokiegosmutku.
–Takjest,Adasiu,niemanatorady,znieśćjemuszę.
Alety,widzę,niebyłeśwszkole.
–Niebyłem,aletonicpilnego–mówiłAdam,
zabierającsięznówdoroboty.
–Pozwól,jacięterazzastąpię,atyidźspać.
–Nie,chłopcze!Wolękończyć,kiedyrazzacząłem,
pomożeszmitylkozanieśćtrumnęjutrodoBroxton,
obudzęcięowschodziesłońca.Idź,zjedzkolację