Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Apotemniechcącymniezranił.
Tak.Właśnieon.Celowałwzombi,którypróbował
gougryźć;pospieszyłammuzpomocąispopieliłam
jedynąistotę,którachroniłamnieprzedjegociosem.
Colejeszczesobietegoniewybaczył.
Możedlategowzniósłtenemocjonalnymurmiędzy
nami.
Możepotrzebowałczegoś,cobymuprzypominało,
jakapotrafiębyćprzebiegła.
–Cole–powiedziałamchrapliwie,mrużącoczy.
–Tak,Ali?
–Popatrz.
Uśmiechnęłamsię,zwolnaobejmującdłońmikostki
jegostóp,apotemszarpnęłamenergicznie.Zsunąłsię
złóżkairąbnąłopodłogę.
–Co,udiabła?!
Skoczyłamnaniegoiprzygwoździłammuramiona
kolanami.Gwałtownyruchsprawił,żeblizna
nabrzuchuzapulsowałanagle,alestłumiłamgrymas
bólukolejnymuśmiechem.
–Icoteraz,panieHolland?
Przyglądałmisięzuwagą,rozbawienieprzyciemniło
mutęczówki.
–Chybapodobamisięto,cowidzę.–Chwyciłmnie
wtaliiiścisnąłlekko,bysięupewnić,żeskupiam
nanimcałąuwagę.–Ztejperspektywymogędostrzec
twoje
Tłumiącśmiech,zamachnęłamsięnaniego.
–Szorty–dokończył,chwytającmniezadłoń,zanim
dotarładocelu.Niemiałamszanssięwyswobodzić.
Przewróciłmnienaplecy,przytrzymałmiręceponad