Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PoproszęBronxaiSzrona,żebymnieszkolili.
Zmrużyłoczy,którezmieniłysięwwąziutkieszparki.
Odmówią.Dopilnujętego.
Możezpoczątku.Akurat.Wszyscypostępowali
zawszewedługjegozasad.Nawetinnesamcealfa
rozpoznawaływnimwiększego,groźniejszego
drapieżnika.Dysponujęjednaksekretnąbronią.
Uniósłbrwi.
Toznaczy?
Napewnochceszwiedzieć?spytałam,ocierającsię
kolanamiojegobiodra.
Tak.Powiedzmi.Wjegogłosiezadźwięczałniski,
szorstkiton.
Przesunęłamkolanawyżej,jeszczewyżej,
aonznieruchomiałcałkowicie,czekając,cozrobię
dalej.Miałamdwiemożliwościdowyboru.Spróbować
gouwieśćzważywszynato,jaknamniepatrzy,może
udamisiętymrazemalboudowodnić,żeniełatwo
mnierzucićnadeski.
Czasemnienawidziłamtychswoichpriorytetów.
Oparłamstopynajegoramionachipchnęłam
gozcałejsiły.Poleciałdotyłuiwylądował
napodłodze.
Ćwiczyćztobą?Nicztegoniewyjdzie
zamruczałam.
Rozbawiony,nieruszyłsięzmiejsca,tylkoująłmnie
zanogęizłożyłpocałuneknakostce.
Jestemchybazdrowostuknięty,skorolubię,kiedy
mnietaktraktujesz.
Poczułamnapoliczkachgorącyrumieniec.
Czujęsięjakhe-woman.