Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
którezawszepatrzyłynamniezuwielbieniem,skrzyły
sięjasnością.
Powiedziałamikiedyś,żeniejestduchem,lecz
świadkiem.Duchy–nieistniejące–byłyemanacją
zmarłych,którzyzachowaliswojewspomnienia
istraszyli.Mitzrodzonyprawdopodobniezasprawą
widywanychprzelotniezombi.Świadkowiebyli
duchami,któreniosłypomoc.
–Chciałamcięostrzec,żebędzieszmnierzadziej
widywać–oznajmiła,auśmiechnajejtwarzyprzygasł.
–Mojeodwiedzinystająsięcoraztrudniejsze.Jednakże
jeślimniewezwiesz,znajdęsposób,bydociebie
dotrzeć.
–Coraztrudniejsze?Dlaczego?–spytałam,pełna
troskiosiostrę.
–Mojawięźztymświatemzanika.
Och.
Wiedziałam,cotooznacza.Pewnegodniamiałam
jąstracićnazawsze.
–Niesmućsię–poprosiła.–Nieznoszę,kiedyjesteś
smutna.
Zmusiłamsiędouśmiechu.
–Nieważne,cosięstanie.Będęwiedziała,żegdzieś
jesteśiżemniepilnujesz.Niemapowodudosmutku.
–Właśnie.–Rozpromieniona,posłałamicałusa.
–Kochamcię.Niezapomnijmniewezwaćwrazie
potrzeby.Mówiępoważnie.
Potemzniknęła.
Zrobiłomisięsmutno.Mogłabymzwinąćsięwkłębek
izapłakać,aleniechciałamsięzadręczaćmyślą
odniach,gdyjejzabraknie.Postanowiłam,żeporadzę