Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ztymsobie,kiedynadejdzieczas.
Związałamwłosywkońskiogoniposzłamdokuchni.
Spodziewałamsię,żezastanętamgospodynię,
tymczasemzobaczyłamprzystoleReeve,babcięiKat;
popijałykawęzparującychkubków.
–cośsiędzieje–mówiławłaśnieReeve,zaplatając
napaleckosmykwłosów.–Tatazainstalowałwięcej
kamerodfrontuipodwórzanatyłach,aprzecieżmamy
jużichtysiące!Cogorsza,zainstalowałtakwielelamp,
żezasłonywmoimpokojunicniedają.
BabciaiKatporuszyłysięniespokojnie.
–Wyjaśniłwamcokolwiek?
–No–zaczęłababcia.Przesunęłaspojrzeniem
pokuchni,jakbymającnadzieję,żeznajdzienowy
tematdorozmowy.
Iznalazła.
–Ali!Wstałaśzłóżkaotydzieńzawcześnie.–Zerwała
sięzkrzesła,niemaljeprzewracając.Podeszładomnie
szybkoiuściskała.–Niepowiem,żebymisię
topodobało.
Katpolerowałasobiepaznokcie,uśmiechałasię
iwogóleniewyglądałajakdziewczynabliska
popełnieniabrutalnegomordu.Sprawiałajednak
wrażeniezmęczonej.Miałapodkrążoneoczy
izapadniętepoliczki,jakbyniejadłaodwieludni.
–Wstałabymodwatygodniezawcześnie,alenie
wszyscyucieszylibysięzmojegozdumiewającego
powrotudozdrowia.
Ucałowałambabcięwpoliczekiuśmiechnęłamsię
doKat.Dziewczynaodznaczałasięzdrowym
(iuzasadnionym)egoiniewahałasiętegookazywać.