Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Posługiwałaśsięjużtąbronią?Jednąidrugą?
–Nie,alebroń,zktórejsięnieceluje,nigdynie
chybia.Itegozamierzamsiętrzymać.
Przewróciłamwymownieoczami.
–Szrontambędzie?–Zagryzaładolnąwargę,
czekającnamojąodpowiedź.
–Może.
Niepotrafiłamsięzorientować,czysprawiłojej
toprzyjemność,czyteżzdenerwowało;wciążzagryzała
wargę.
–Nocóż,dzisiajjestjakbynajwiększeświętowroku,
więcwpiszmnienajutro,punktdwunasta.Albo
najlepiejwprzyszłymtygodniu.Tak.Zdecydowanie
wprzyszłymtygodniu.
–Niemamowy.Wpiszęcięnateraz,najutro
inaprzyszłytydzień.Niewykręciszsięodtego,nie
mamowy.Zrobimyzciebiemaszynębojową,wdodatku
wściekłąjakdiabli.Stanieszsiętwardaibędziesz
mogłapowalićSzronanatyłek.Ztakąsamąswobodą,
zjakąoddychasz.
Jejtwarzrozjaśniłobudzącegrozęwyczekiwanie.
–Okay,wchodzęwto.Aletylkozjednegopowodu:
wiem,żebędędobrzewyglądałazodpowiednimi
bicepsami.Szczeraprawda.–Dopiłaresztkękawy
iodstawiłakubek.–Chodźmy,zanimsięrozmyślę.
Zostawiłambabciwiadomość,żewrócędopiero
polunchuiżejąkocham.Zastanawiałamsię,czynie
przesłaćwiadomościCole’owi,aleszybkosię
rozmyśliłam.Wolałamgozaskoczyć.
–Chceszprowadzić?–spytałaKat,kiedyruszyłam
najkrótsządrogądodrzwimustangapostronie