Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Popatrzyłanamniezezmarszczonymczołem.
–Myślałam,żeColemacięzabrać.
–Jateżtakmyślałam–odparłamzleciutkągoryczą.
–Acoz–zniżyłagłosdoszeptu,wktórym
pobrzmiewaławyraźnanutastrachu–istotami?
–Niemusiszsięmartwić.Oilesięorientuję,nie
wyjdądziśwnocy.Anawetjeślisiępojawią,totwój
samochódjestchronionyprzezLinięKrwi.Niedopadną
cię.
Jejuśmiechbyłpełenczułościijednocześniesmutku.
–Niemartwięsięosiebie,tylkooto,żenie
potrafiłabymcipomóc.
Och.
–Babciu,tojamamcięstrzec.
Smutekodpłynął,pozostałajedynieczułość.
–Nie,miałobyćinaczej,aledzisiajdajmysobieztym
spokój.Pijesięwtymklubie?
Niechciałamjejokłamywać.
–Tak,alejategoniebędęrobić.Coleteżnie.
Alkoholosłabiałzdolnośćtrafnegoosądu,aCole
traktowałpoważnieswojeobowiązkiprzywódcy.Ja?
Widziałam,jaknałógniszczyłmojegotatę,ibyłam
zdecydowanauniknąćpodobnegolosu.
–Nocóż,kupiłamciten–Wskazałamojąsukienkę.
Jakiegoprzymiotnikaszukała?Ogromniasty?
Niewybaczalny?Monstrualny?–wyjątkowykostium
–dokończyła.–Ichcę,żebyśmogłasięnimpopisywać.
Wyglądasztakpięknie.
–Dziękuję.Alekogowłaściwiemamodgrywać?
–AlicjęwKrainieCzarów,głuptasie.Akapeluszjest
dlaCole’a,którybędzietwoimSzalonym