Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doniegodobrać,co?Żadnychceregieli,zerwiesz
zniegoubranieipokażesz,ktoturządzi.–Uniósłbrwi.
–Nocóż,AliBell,niewiedziałem,żezciebietakie
ziółko.
Pytanie:Gdybymwypatroszyłagojakjakiegośzombi,
czyktośnaprawdęoskarżyłbymnieozbrodnię?
Odpowiedź:Nie!Każdybymipodziękował.
–Poprostuskoncentrujsięnadrodze
–powiedziałam.
Posłuchał,cotylkowzbudziłomojepodejrzenia
codonastępnegoruchuzjegostrony.Przyglądałamsię
jegoprofilowi.Mógłbybyćwyciętyzjakiegoś
magazynu.Reklamabielizny.Stądprzydomek,jaki
munadałam.Byłuosobieniempięknegochłopca
oblondwłosachimigoczącychzielono-złotychoczach.
–Patrzysznamnie–zauważył.–Myśliszotym,żeby
mnieodrazuzałatwić?Nocóż,przykromitomówić,
aleokazjaminęła.
Poraztrzeciprzewróciłamoczami.
–Próbujęcięrozgryźć.
–Chociaż–ciągnął,jakgdybynigdynic–mógłbym
daćsięostatecznieprzekonaćipokazaćci,jak
prawdziwymężczyznazadowalakobietępotym,jak
Colespieprzyłsprawę.Wiesz,aktmiłosierdzia.
–Wolałabym,żebyzombimitopokazał.Nigdynie
będzieszkandydatem.
Utrzymywaniegowstaniepokorybyłozmojejstrony
darmowe–iwciążniemiałampewności,czymisię
toopłaci.
Wzruszyłramionami.
–Twojastrata.