Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jestpewnienazewnątrz.Imożedonasceluje.–Dwie
półkulemojegomózgutoczyływojnę,niepozwalającsię
skupić.–Nadziejakontraprzerażenie.–Comamrobić?
–Przewiąż–poprosiłcicho;tosłowobyłonieledwie
tchnieniem.–Ramię.
Oczywiście.Tak.Wiedziałamotym.Aleprzewiązanie
muramienianiewielebypomogło.Krewwylewałasię
szerokimstrumieniem.Potrzebowałognia;ten
dokonałbykauteryzacji.
Zabójcypotrafiliwywołaćogień;byłnieodzowny,żeby
unicestwiaćpotwory.Ijatopotrafiłam.Wzniecone
płomienietrzaskałynakoniuszkachpalców.
Przywieraliśmynimidozombi,aoczyszczonyżarsię
rozprzestrzeniał,wypalajączłoiciemność.Wkońcu
monstraeksplodowały.Zjakiegośpowodumogłam
zapłonąćodstópdogłówiżebyzniszczyćzombi,
potrzebnabyłatylkochwilakontaktu.
Wprzypadkuludziogieńczasemleczył.Aczasem
powodowałostatecznąśmierć.
Uleczyłmnieiwiedziałam,żeuleczyCole’a.Oboje
byliśmyzabójcami,tozaśdecydowałoozasadniczej
różnicymiędzyuleczeniemaeksplozją.
Tak?
Musiałamspróbować.Wprzeciwnymraziebynie
przeżył.Traciłwrazzkrwiąsiły,głowaopadła
munabok.Wargizaczynałysinieć,skórarobiłasię
kredowobiała.
Wprzypływiedesperacjizamknęłamoczy.Ludzie
złożenibyliztrzechczęści.Duch,źródłożycia,wiązał
sięzduszą,którazkoleiskładałasięzumysłu,woli
iemocji.Jednoidrugiezamieszkiwałowciele