Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jabłkaokazałysięprzepyszne.Podpłowąskórkąznajdowałsię
bialutkimiąższzczerwonawymiżyłkamiipozawłaściwym,
jabłkowym,miałyjeszczedziki,cudownie,cierpkismak,jakiegonie
posiadałożadnejabłkozsadu.
–Zatrutejabłkowrajuniemogłomiećbardziejwysublimowanego
smaku–powiedziałaAnia–ale,niestety,nadszedłczaspowrotu
dodomu.Widzisz?Trzyminutytemubyłjeszczedelikatnyzmierzch,
aterazjużświeciksiężyc.Jakaszkoda,żeniezauważyliśmymomentu
transformacji,alemyślę,żetakichchwilnigdyniemożnauchwycić.
–WróćmydodomudrogąwokółbagieniDróżkąZakochanych.
Czynadaljesteśtakazniechęconajakwchwilirozpoczęciaspaceru,
Aniu?
–Nie,tejabłkabyłydlamniejakmannadlazgłodniałejduszy.
Czuję,żepokochamRedmondispędzętamwspaniałeczterylata.
–Apoczterechlatachcodalej?
–Och,będzienastępnyzakrętnadrodze–powiedziałalekkoAnia
–niemamzupełniepojęcia,comożesięzanimznajdować,iniechcę
wiedzieć.Myślę,żelepiejjestniewiedziećzgóry.
DróżkaZakochanychbyłapięknymmiejscemtejnocy,spokojnym
itajemniczymwbladejpoświacieksiężyca.Szliniąwolno
wprzyjemnej,pełnejprzyjaźniciszy,żadnenieodważyłosięodezwać.
„GdybyGilbertbyłzawszetaki,jaktegowieczoru,jakmiłeiproste
byłobywszystko”,pomyślałaAnia.Gilbertpatrzyłnanią,kiedyszła
obokwswojejletniejsukience,szczupłaidelikatna.Przywoływała
munamyślbiałyirys.„Zastanawiamsię,czykiedykolwiekbędędla
niejcośznaczył”,pomyślałniepewnie.