Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
prawnika,którybędziemówił:„Tak,wysokisądzie!”.
Śmiałysięobie,leżącnaszorstkimdywaniewsalonie
zzadartyminogamiopartymiorudąmeblościankę.Zofia
nakrążenie,Annabyzłapaćostatnie,jakmniemała,
chwilezmamą.Wszakdorosłeżyciebyłotużzarogiem.
Kierunekturystykiirekreacjizprawdziwąturystykąnie
miałzawielewspólnego.Niemiałotojednakżadnego
znaczenia.Liczyłosiębowiemzupełniecośinnego.Anna
doskonalepamiętadzień,wktórympozdanym
państwowymegzaminieotrzymałatytuł
wykwalifikowanegoinstruktorarekreacjiruchowej.
Niespełnamiesiącpóźniejdostaławymarzonąpracę.
***
–Powinnapanićwiczyćowielemniejniżdotychczas.
Najwyżejdwie,trzygodzinytygodniowo,sama
gimnastyka,aniejakieśpodskokiilataniepodsufitem.–
Lekarzroześmiałsięidobrodusznymwzrokiemspojrzał
prostowoczyzasmuconejAnnie.
–Dwie,trzy?Copanwygaduje?!–Annazezłości
omałoniewalnęłapięściąwbiurkodoktora.Tenspojrzał
naniąilekkozmrużyłoczy.
–Jużoddawnatopaniwie–zawyrokował.–Taksamo
jakto,żewprzeciwnymraziewkrótcecałapani
aktywnośćfizycznasprowadzisiędopielęgnowaniaroślin
nabalkonie.–Tonlekarzaznaczniespoważniał.
Annaprzyglądałasięchwilęstarszemumężczyźnie,
którywzbudzałwniejojcowskąsympatię.Poczułasię
przezchwilęjakniesfornanastolatka.Jużdawnonie
doznałatakiegouczucia.
–Dobrze–odpowiedziałacichutko,zawiedziona.Nie
wiedziała,jaksięprzełamieizmusidoodpuszczeniatylu
godzinćwiczeńwtygodniu.Azczegobędziesię