Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaszedłzsynemnagróbJanaJakubaRousseau
ipo​wró​ciłdoVil​lers-Cot​te​rêts.
Żemiejscowośćbyłazdrowa,anotariuszniemógłsię
dośćnawychwalaćszkołyojcaFortiera,Gilbert
pozostawiłswegomalcautegoczłowieka,zwłaszcza
żemusiępowierzchownośćjegoniezmierniepodobała,
wyglądałbowiemnafilozofa,afilozofiawowejepoce
cieszyłasięwielkimwzięciemnawetpośród
du​cho​wień​stwa.
Załatwiwszysprawęzdzieckiem,wyjechałdoParyża,
alead​resojcuFor​tie​rowipo​zo​sta​wił.
MatkaPitouwiedziaładobrzeotymwszystkim,
asłowa:„Możecieliczyćnamniewkażdejpotrzebie”
przy​szłyjejnamyślwchwilinie​bez​pie​czeń​stwa.
Towidoczniemiłosierdzieboskieprzywiodłojej
oko​licz​nośćnapa​mięć.
DobroczynnatowidaćOpatrznośćczuwałanadtym,
abybiednyPi​touniezo​stałopusz​czonynaświe​cie.
Kazałaprosićdosiebieksiędzaplebana,bosamapisać
nieumiałaitegojeszczednialistzostałwyprawiony
naręcepanaFortiera,atenzaadresowałgoiwrzucił
za​razwskrzynkępocz​tową.
Wielkiteżczasbyłnato,bonazajutrzbiednakobieta
du​chawy​zio​nęła.
Pitoubyłzamłody,abyodczućogromnieszczęścia,
ja​kienańspa​dło.
Popłakałtrochę,niedlatego,abyznaczenieśmierci
rozumiał,aledlategotylko,żewidziałmatkęzimną,
bladą,zmienioną,żeczułinstynktownie,mujej
zabrakłonazawsze,domosieroconyopustoszeje
zupełnie.Cobędziedalej,cosięstanieznimjutro,tego
nierozumiałiwcaleniemyślałotym.Gdyodprowadził