Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ta​lentswójwspa​nialeroz​wi​nąć.
Nieumiałwprawdziegraćnafujarce,alezatoświetnie
naśladowałgłosptaków.Niewyrzynałwprawdziefujarek
złodygnierównejwielkości,jaktorobiłkochanek
zSyryuksa,alezlipyikasztanówurządzałświstawki
ztakądoskonałością,żeniejednokrotnieotrzymywał
zatopoklasktowarzyszy.Mógłzatembezżadnejujmy
dlasiebiezostaćpasterzem;nieponiżyłsię,obejmując
tostanowisko,takźlewśrednimwiekucenione,ale
wzniósłjedoswo​jejwy​so​ko​ści.
Zresztąowczarnieioboryzostawałypodzarządem
pannyBillot,aniemogłysięrozkazaminazywać
po​le​ce​niaod​bie​ranezta​kichuste​czek.
Katarzynazeswejstronyczuwałanadgodnością
Pi​tou.
Wieczorem,gdyAniołpodszedłdoniejzzapytaniem,
októ​rejgo​dzi​niemaju​trowy​ru​szyćwpole:
Niepójdziepanwpoleodparłazuśmiechem
dziew​czyna.
Jakto?za​py​tałzdzi​wionyPi​tou.
Wytłumaczyłamojcu,żewykształcenie,jakiepan
otrzymał,stawiacięwyżejponadzajęcie,jakie
ciprze​zna​czał;zo​sta​niepanwdomu.
O!Tymle​piej!za​wo​łałPi​toużezo​stanęzpa​nią.
Wykrzykniktenwyrwałsięniechcącynaiwnemu
chłop​czy​nie.
Alezanimgojeszczedokończył,zaczerwieniłsięjuż
posameuszy.Katarzynazaśspuściłagłówkę
iuśmiech​nęłasię.
Przepraszampaniąpowiedziałwyrwałomisię
mimowoli,niechmipanitegozazłeniebie​rze.
Niebiorępanutegowcalezazłe,paniePitou