Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
we​długwoliPo​la​ków.
Drżącymirękamiwciągnęłamnasiebienowąkoszulę
iprostąsuknięwierzchnią,czarnejdrogiejbarwy.
Przysiadłamnaskrzypiącymstołku.Zdałomisię,
żeniemalzarazdwiestarszesłużkiwsztywnychbiałych
pod​wi​kach[8],zustamizasłoniętymiszerokimi
płóciennymipasami,prowadziłymniepodramionaniby
zbrojniwięźnia,dołaźnistryja.Zdziwiłamsię,kiedy
wyszłamnakrużganki,żetojużnoczapadła.Nie
wiedziećkiedy...Pewniesamabymdołaźniniedoszła,
bonógwkolanachzgiąćniemogłam.Całydzieńktoś
mniepro​wa​dzałwiwewtę!
Pchnęłygrubedrzwidosalki.Wśrodkubyłozimno,
kamiennykominekbyłwygaszony.Nadwielką
drewnianąbalią,doktórejitrzypannywejśćmogły,nie
unosiłasiępara.Sutomarszczonaoponazasnuwała
przejściedosypialnistryja.Zdałomisię,żedrgnęła
lekko.
Służkirozsznurowałyizdjęłymisuknię,ostałam
wnowejjedwabnejkoszuli.Wiedziałam,żektośpatrzy
namniezzazasłony!Wiedziałam,żetonieniewiasty!
Spojrzałambłagalnienajednązbiałekzprzysłoniętą
twarzą,taksamoniskąpaniąjakja.Zmrużyładelikatnie
błę​kitneoczy.Chcia​łamcodoniejprze​mó​wić...
Ja...
Cicho...cichopowiedziałaponiemieckuipodała
midłoń,bymnieupadła,wchodzącdobalii.Usadziły
mnieposzyjęw,jaksięokazało,lodowatejwodzieinie
mogłamtchuzłapać!Pochwilisilnymiramionami
dźwignęłymniewgórę.Byłomibardzozimno,woda
sprawiła,żejedwabprzywarłdomejskóry!Ktoś
zazasłonąjęknąłgrzesznie,odrażająco!Drżałam,nie
mogłamsięobjąć,bomatronytrzymałymniezaręce!
Rozdziejąmnie?!Patrzyłambłagalnienamalutką.