Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jajużwyrosłemzharcerstwaodparłniezręcznie
Max.
Ztegonigdysięniewyrasta,toniepiżamarzekła
rozpromieniona.Jejłagodnyśmiechczyniłniesamowitą
otoczkę,trzebabyłoprzyznać,żeumiałauwodzić.
Zuber,próbującwycofaćsięzjednokierunkowejdrogi,
szybkoszukałmocnychargumentów.
Reynir,mamdociebiegłębokiszacunek.
Jesteśczułyiuwielbiamdelikatnydotyktwoichdłoni
rzekłapółszeptem.
Jakośniepotrafiętakodrazuwskoczyćztobą
dołóżka.Itojestproblemzemną,przepraszam.
Niemaszzaco,tyciągleprzepraszasz.Możezrób
coś,żebymiećnaprawdęzaco?
Możetodobrypomysł,aleniedziś.Nie!
Hm,twardyorzechzciebie.
Czyżbywcześniejcisiętoniezdarzyło?
Nawetodrobinabezczelnościwtwoichustachbrzmi
słodko.Chybacięniewystraszyłam?
Mnieraczejtrudnoprzestraszyć,alenapewnomnie
zaskoczyłaś.
Czym?zapytałazniemaldziewczęcym
zainteresowaniemwgłosie.
Myślałemraczejospokojnej,niecowystraszonej
kobiecie,alewtwoichoczachujrzałempromieniejącą
chęćżycia.
Pozytywniemnieodebrałeś?
Hm…