Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poprostu.Podczaskolacji,spożytejzapetytem,podsycał
swobodnynastrójniestrudzonymchoćsubtelnym
dowcipem.Wstosunkudomatkiokazywałczułość,
doktórejniebyłaprzyzwyczajona.WobecEdybył
czarujący.Wbrewuczciwymusiłowaniomnieosiągnął
jednakcałkowitejswobodyuotoczenia;przedewszystkim
niktniemógłzapomniećokoniecznymwyjeździeno,
idziwacznegwiazdywgłębiźrenicnieuszłyniczyjej
uwagi.Matkauśmiechałasię,leczręcejejdygotały.Eda
przypatrywałamusięuporczywie;stopniowobrwijej
poczęłysięściągać.BiednymałyNed,razzgromiony
oddurniów,patrzyłwuwielbianegowojakazpodziwem
ipokorąjużzgołapsią.Hela,czującsięźlejakkażda
dziewczynawokresieprzejścia,myślałazniecierpliwiona:
Bogudziękiżesięterazprzynajmniejumiezachować
alecieszyćsiędoprawdyniemaczego.
Skończonokolację.Ichoćniktniepowiedziałnic
zabawnego,Lukouśmiechałsięnieustannie.Coraz
goręcejnawet;zdawałobysię,żemusięmięśnietwarzy
wtenuśmiechukładająnastałe.Wrażeniestawałosię
nieprzyjemne.Wstając,LukoziewnąłEdazauważyła,
żeziewnięciebyłoudane.Przygryzławargę.
No,toterazpójdęspać,bojutromuszęwstać
oczwartejodezwałsięzanadtoswobodnie.Nie
przestającsięuśmiechać,ucałowałdrżąceręcematki.
Gdypodniósłgłowęzacząłniespodziewaniedyszeć.
Chłopcze,tyjesteśchory!krzyknęłamatka,głosem
zradościstłumionym.
Nie,mamusiunicminiejest,zupełnienic.Niebędę
ciwyliczaćkar,jakiebynamniespadły,gdybymsię
spóźnił.
Przytymuśmiechałsięuparcie,połyskliwie.
Synku,przyjdęjeszczedociebieszepnęłamatka,
drżąctaksilnie,żemusiałasięoprzećobliskiedrzwi.
Lukoprzestałnasekundęoddychaćimrugnąłgwałtownie
powiekami.
N-nie,mamusiu,nieprzychodź,proszęcię.
Iwszystkichwasproszęniechniktniewstajejutrorano
bysięzemnążegnać.Nieowasmichodzi,leczosiebie.