Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niespodziewanaulga,pacjentowipociężkiejchorobieznacznie
poprawiasięsamopoczucie,aletegorodzajudobresamopoczucienie
jestczymś,zczegonależysięcieszyć.Dlategokiedywdzieciństwie
Matějczułsię„dobrze”lubwręcz„bardzodobrze”,ogarniała
gostraszliwapanika.
Drugidziadek,komunista,trafiłrazdoszpitalarejonowego
zciężkimzawałem,ażechwilowoniemieliwolnegołóżka,ulokowali
gonasiennikuwkorytarzu.Musiałobyćokrutniezimno,bodziadek
obudziłsięprzemarzniętynakość,wreszciewstałizacząłspacerować,
żebysięchoćtrochęrozgrzać.Najpierwchodziłtylkoposzpitalu,ale
jaktakszedłiszedł,tonaglezorientowałsię,żewyszedłzbudynku.
Lekkoskołowany,potupywałwmiejscuzzimna,awtedy
zpobliskiegolokaludobiegłygowesołedźwiękiharmonijki,więc
natychmiastsięożywiłijużpochwilisiedziałprzystole,piłpiwo,
rum,uprawiałczynnąagitacjęiporykiwałdowszystkich
zgromadzonychznanehasłoFučíka:„Bądźcieczujni!Ludzie,bądźcie
czujni!”.
Zarazzbratałsięzjakimśmłodzieńcemwokularach,któremu
stawiałkolejkęzakolejką,iwypytał,czynieznamożeangielskiego,
iczyprzypadkiemniewie,jakbybyłopoangielsku„Ludzie,bądźcie
czujni!”,uważałbowiem,żerewolucjęnależyzaprowadzić
niezwłocznieinacałymświecie.Młodywykręcałsię,żeniejest
pewien,alebyćmożecośwstylu„Pipyl,dontsliip!”,któretosłowa
takbardzospodobałysiędziadkowi,żeodrazuułożyłdonichmelodię.
Akiedypotem,nadranem,chwiejnymkrokiemwracałdoszpitala,
zawodzącnacałegardło:„Pipyl,dontsliip!Siabada…Pipyl,dont
sliip!Tralala…!”,ludziewokolicznychdomachnaprawdęniespali,
leczbyliczujni,dokładnietak,jakzalecałdziadek.
Lekarztylkozezdumieniemkręciłgłowąipowtarzał:
Panie,panżeśzwiałśmiercispodkosy!Niedowiary.Wczoraj