Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
BajkaoGłosie,któryniemógł
wyjść
Korneliabyłamałądziewczynką,miaładługie,jasnewłosy
uczesanewkucyk.Gdybyusłyszała,żenazywammałą,pewnie
bardzobysięobruszyła,wręczobraziłaimiałabyfocha.Często
mówiła:„Jaksięmacałesześćlat,toniejestsięjużmałą
dziewczynką,acałkiemsporądziewczynką”.Niktteżwtonie
wątpiłinieśmiałwchodzićwdrogęKornelii,szczególniegdy
złościłasięalbogdycośbyłozupełnieinaczej,niżonasobie
towymyśliła.Wtakiejsytuacjikrzyczała,tupałanogami,płakała,
czasamizdarzałosię,żerzucałaróżnymidrobnymiprzedmiotami.
Rodzicepocieszalisię,żetylkodrobnymiiżeniebyłytorzeczy
cenne…Bylibezradni.Większośćzeznanychimsposobów
poradzeniasobiezezłościąjedynaczkizawiodła.Próbowali
rozmawiać.Próbowaliniezwracaćuwagi.Próbowalinagradzać.
Próbowalikarać.Nicnieprzynosiłopożądanegorezultatu.Gdy
rozmawializKorneliąojejnieodpowiednimzachowaniu,
dziewczynkasprawiaławrażenie,żerozumie,żewie,ocochodzi,
ale…
Nie!!!Nie!!!Niebędę!krzyczałaKornelia,rzucającsię
naswojełóżkowpokoju.
Kolejnaaferapomyślałamama,myjąctalerzipatrząc,jak
kroplewodyrozbryzgująsięoniego.Ocotymrazem?
zastanowiłasię.Zakręciłakran.Wytarładłoniewręcznikiwyszła
zkuchnidopokojuKornelii.Zastałacórkęleżącązgłową
wpoduszce.Jejmałymciałkiemwstrząsałpłacz.
Kochanie…Mamapróbowaładelikatniedotknąćramienia
córki,siadającnabrzegułóżka.Ależ…
Nieeee…!krzyczałaKornelia.Zostawmnie!Zirytacją
odsunęłarękęmamy.Buuuu!płakała.Buuuu!
Jejszlochrozlegałsięwcałymmieszkaniu.
Wpokojuoboksiedziałtatozgłowąschowanąwdłoniach.
Cojejjest?myślał.Dlaczegoonatakrobi?Cosiędzieje?