Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
stalecośdosiebiemówiły.Dlaczegotakniejestzawsze…
–pomyślałazesmutkiem.Dlaczegododziecisięnieodzywa?
Woczachmamyzakręciłysięłzy.Wstała,wyszłazpokoju.Przyszła
dosiedzącegowsąsiednimpomieszczeniutaty.
–Już?–spytałtato,podnoszącgłowęipatrzącnamamę.
–Cotymrazem?
–Taak–powiedziałamama,opadającciężkonafotel.–Tym
razemchodziłooto,żeniemówi,abardzobychciała–rzekła
zesmutkiem.
–Biedna…–westchnąłtato.–Aletakwłaściwie,todlaczego
onanieodzywasiędoinnych?–zapytał,patrzącprzedsiebie.
Niewiadomobyło,czytopytanieskierowałdomamy,czyzadał
jesobie.Zapadłacisza.
Tasytuacjazwczorajzupełniemnie„rozwaliła”–przypomniał
sobietata.SpotkałemkolegęzpracyzsynkiemKubusiem,
rówieśnikiemKornelii.Chłopiec,podchodzącdonas,powiedział:
„dzieńdobry”,próbowałKorneliipodaćrękę,atanic…„Aonanie
mówi?”–zapytałtatęJakub.Poczułemsięstrasznie.Kornelka
schowałasięzamoimiplecami.Caładygotała.Niewyszłazza
moichpleców,dopókirozmawiałemzkolegą.Kubuśpróbował
jązaczepiać,zagadywać,aleimusilniejjąnamawiał,tymona
bardziejchowałasięzamnie…Myślałem,dlaczego…Jakmibyło
jejszkoda.Nicniemogłemzrobić…–Tatocałyczasmyślał
oostatnimzdarzeniu.Abyłoichwięcej.Rodzicezastanawialisię,
dlaczegotakjest,cosięstałoiczytokiedyśminie.
Nagledorodzicówdotarłyprzytłumioneodgłosyrozmowycórki
z…niewiedzielizkim.
–Ktośtamjest?–zapytałzdumionytata.
–Nie–odpowiedziałaniemniejzaskoczonamama.
Rodzicestaralisięusłyszećdochodzącązzadrzwirozmowę.
–Naprawdę??
RozległsięgłoszdziwionejKornelii.
–Cotymówisz???Naprawdę?
Rodzicesłyszelisłowacorazbardziejzaskoczonejcórki,
obydwojepodeszliwięcdozamkniętychdrzwi.Ichdzieckozkimś
rozmawiało!Alezkim?
Nagledrzwiodpokojudziewczynkiotworzyłysięzhukiem.
Korneliazimpetemwybiegłazpokoju.Zaczęłaskakać,krzyczeć,
machaćrękoma.
–Już…już…–Korneliapróbowałacośpowiedzieć.–Już