Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obokAni,któraoplotłasięramionami,jakbybyłojej
zimno.Zważającjednaknawysokątemperaturę,musiało
chodzićostres.
–Niebędęcięzatrzymywać.
Stanąłemprzednią,gdydotarliśmydopunktu,
wktórymnaszedrogisięrozchodziły,igdytylkouniosła
namniewzrok,czułem,żecośsięwemnierozpływa.
Nabrałemgłębokopowietrza.
–Dobranoc,Anno–rzuciłem,dotykającdelikatniejej
ramienia,apotemodszedłemzrękomawkieszeni.
Niesłyszałemjejkroków,niewiem,jakdługotam
stała.