Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Oliwier
Spojrzałemnasantoryńskąkalderęibiałedomki
wydrążonewskałach.Pomyślałemwtedy,żeOianiejest
jużdlamniemiejscem,którymbyławcześniej.
Zapomniałemnawet,jakwielkiezrobiłanamniewrażenie
zapierwszymrazem.Zulubionejwyspystałasiętaką,
którapowolidrażniłamojezmysły.
Nicniepowiesz?Głos,któryostatnimiczasy
znałemnajlepiej,ponownieprzyciągnąłmojąuwagę.
Odwróciłemwzroknakobietę,któradziesięćlattemu
zdecydowałasięnazwiązekzemną.Bardzoszybko
zesobązamieszkaliśmyibyłempewien,żedobraliśmy
sięidealnie.Poznaliśmysię,gdydołączyładomojego
zespołu.Niemalodrazupoczuliśmydosiebiecoświęcej.
Podwóchlatachczułempresjęzestronyrodziny,
żepowinienemsięoświadczyć,jednaknaszczęście
Karolinaszybkowyjaśniłami,żebymtegonierobił,
boprzecieżtaknaprawdęobydwojeniechcemyślubu.
Czułemsatysfakcję,żeznalazłemkobietę,któratak
dobrzemnierozumie.Wierzyłem,żemałżeństwomoże
skomplikowaćcoś,cojestnaprawdędobre.Byliśmy
typempary,dlaktórejpapierekniebyłdoniczego
potrzebny.
Dzisiajzaczynałemwierzyć,żeobydwojemusieliśmy
przeczuwać,żenanaszejdrodzepojawisięcoś,conas
rozdzieli.Taknaprawdęchodziłooto,byfurtkazanami
wdalszymciągupozostałaotwarta.