Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wyrwałgłosAnny:
Chodźdonas,Julka!
Trochęnieprzytomnymwzrokiemspojrzaławstronę
sióstr.Siedziałyoboksiebienakanapie,dzierżąc
wdłoniachkubkizherbatą.
Julkaposłusznieprzycupnęłanajednymzkrzeseł.
Popodróżyczułasiętrochęznużona,aleniemiałaodwagi
powiedzieć,żechciałabychwilęodpocząć.Siostry,mimo
podeszłegowieku,trzymałysiędzielnie,nieokazując
zmęczeniaanizłegosamopoczucia.
Jaksiębabciaczuje?Spojrzałazatroskanym
wzrokiemnaTrudę.
Tazaśroześmiałasię,dająclekkiegokuksańcaAnnie.
Jatonapotańcówkęmogęzarazpójść,ale
tywyglądasztrochęblado…Źlesięczujesz?
Nie,poprostuwstałamwcześnie,azresztąwnocy
budziłamsięcochwilę,bobałamsię,żebyśmysięnie
spóźniłynasamolot.Wzięłazestołukubekzzimną
kawąinapiłasię.
Dobrze,żezrobiliwamtolotniskowSzymanach.
Annapodniosłasięzeswojegomiejsca,podreptała
dokuchni,abyzachwilęwrócićztalerzykiemzbożowych
ciasteczek.Trudinieprzyjechałabytutajpociągiemczy
autobusem,atakwpółtorejgodzinyjesteścienamiejscu.
PaniAnno…ciociupoprawiłasięJulka,czerwieniąc
siębabciabyłagotowajechaćautobusem,żebytylko
mócsięzobaczyćzciocią,aleKrzysiekprzekonał
dolotusamolotem.Babciadługoniemogłasię
zdecydować,alejakośposzło.
Cieszęsięimuszęmuzatopodziękować.Nakolacji
spodziewamsięHelmutazSophie.Niewiem,czychłopcy
teżbędą,onitacyzabiegani.Wciążpozadomem,
pracują,mająswojerodziny.Annapokręciłagłowąz
dezaprobatą.
Oj,zapomniałaś,jakmybyłyśmymłode?Jacałednie
pracowałam,żebywiązaćkonieczkońcem,szczególnie
jakFranekzginął.Kasiabyłamalutka,aniktminie
pomagał…Trudaodchrząknęła,bogłosjejsięnachwilę
załamał.