Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wokolicznychwsiachsiejącorazwiększespustoszenie!
Takjest!Wernerstuknąłbutami.
Pamiętajjednak,żejakkomuśpiśnieszsłówko,
cotutajtrzymamy,towiesz,coztobązrobimy!Zresztą
musimynajakiśczassięukryć,boteraznieudasięnam
stąduciec.Głosżołnierzabyłzdecydowanyiostry.
Takjest!
Aterazsięzbieraj!Jedziemystąd,wrócimydopiero
rano!
Znówstuknięciepodkutymibutami,azachwilę
usłyszałamoddalającesiękroki.Poruszyłamsię
niepewniewswojejkryjówce,wdalszymciągubojącsię
hałasować.Jeszczechwilęnasłuchiwałam,poczym
ogarnęłomnieprzerażenie.Uniosłamobieręcedogóry
wnadziei,żepodniosęwiekoskrzyni,wktórejsiedziałam.
Rzeczywiście,pokrywabeztrududałasięunieść.
Zewsządotaczałymnieciemnościicisza.Niemogłam
uwierzyćwto,żezginęnasamkoniecwojny,kiedy
wszystkielatazawieruchydziejowejsiedziałamsobie
bezpiecznieprzyciepłympiecu,podopiekuńczymi
skrzydłamirodziców.
Proszępana…zawołałamcicho.Nic,żadnego
odzewu.
Cojazrobię?zaczęłamgorączkowomyśleć,alebyłam
corazbardziejprzerażona.Wygramoliłamsięjakoś
zkufra,poomackudotykającwszystkichotaczających
mnieprzedmiotów.Niemiałampojęcia,wktórąstronę
mamskierowaćswekroki,abydotrzećdowyjścia.
Posuwałamsięnogazanogą,cochwilauderzając
wjakieśprzeszkody.Pewniebyłytoskrzynie.Kiedyudało
misięwyjśćzpomieszczenia,domyśliłamsię,
żeznalazłamsięnakorytarzuprowadzącymdowyjścia.
Stałamniezdecydowana,nasłuchująckroków
wracającegoWerneraczyodgłosównadjeżdżającego
auta.Cisza.Naglepoczułam,żecośsięocieraomoje
nogi.Krzyknęłamgłośnoinatychmiastcofnęłamsię
przestraszona.Miałamnadzieję,żebyłtotylkoszczur.
Spoconazestrachuprzylgnęłamdościany.Bałamsię
ruszyć,żebynienastąpićnakolejnegogryzonia.Hodując