Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pojęcia,comupowiedzieć.Kawałdrogioddomu,wlesie,
zobaczyłamprzedsobąjakąśpostać.Gwałtowniesię
zatrzymałam,niemającpojęcia,corobićdalej.
Postanowiłamschowaćsięzachoinkiiobserwować
postać.Zdalekaniewidziałam,czytobyłWerner,czy
możektośinny.Stałamwukryciudobrychkilkanaście
minut,aleniemogłamdostrzectwarzychłopaka.Żołnierz
dreptałwmiejscu,cochwilęchuchałwręce,rozcierałje,
uderzałsięotwartymidłońmiwramiona.Wszystko
wskazywałonato,żebyłsam.Czegośpilnował.Wtym
momencienieinteresowałomnie,coniemieckiwojskowy
robiłwśrodkulasutużprzedkońcemwojny,czyczegoś
pilnował,czymożeukrywałsię.Naglechłopakrozejrzał
siędookoła,odczekałchwilę,anastępnietrochę
niezdecydowanie,azasekundęjużśmielejzaczął
odrzucaćzłożonenadużystosświerkowegałęzie.
Myślałam,żetopoodcinaneprzezokolicznychchłopów
konarydrzew,którepozostałypowyrębiedrzew.Nagle
chłopakzniknąłmizoczu.Miałamwrażenie,żenachwilę
odwróciłamwzrok,aonwtymczasieprzemieściłsię
gdzieśdalej,aleniestetynigdziegoniebyło.
Zaniepokojonawysunęłamsiętrochęzmojejkryjówki,
alewdalszymciąguniewidziałamżołnierza.
Gdzieonjest?mruczałamsamadosiebieicoraz
bardziejwychodziłamzzadrzew.Wyobrażałamsobie,
żenawetjakmniezobaczy,toprzecieżjużsięznaliśmy
iniczłegoniemożesięwydarzyć.Tymczasemchłopaka
nigdzieniebyłowidać,alezatomoimoczom,wmiejscu
składowaniaświerkowychgałęzi,ukazałasięduża,
betonowaścianazotworem.Niewierzyłamwto,
cozobaczyłam.Byłotowejściedojakiegośbunkraczy
schronu.Niewielemyśląc,przestąpiłamjegopróg.
Zewsządotoczyłymnieciemności,tylkozaplecami
miałamjeszczetrochędziennegoświatławpadającego
przezwrota.Idąc,zagłębiałamsięcorazbardziejwmroku
pomieszczenia.Szłamjakimśkorytarzem,trzymającsię
ściany.Posuwałamsięnogazanogą,bojącsię
przewrócić,czynatknąćnajakąświększaprzeszkodę.
Światłodniazostałogdzieśwtyle,amniezacząłogarniać