Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ajazastanawiałamsię,dokądwłaściwiesięspiesząotejporze.Było
jużgrubopopółnocy.
Itakniemogliwyprowadzićmniezrównowagi,byłamocza-
rowana,byłampodwrażeniemwielkiegokompozytora,którego
muzykadotknęłamojejduszy,mojegoserca,dotknęładołez.
Mniesięnigdzieniespieszyło.Wiedziałam,żedziałamimnanerwy.
Trąbili,wymachiwalirękomazazalanymideszczemszybamiswo-
ichsamochodów.Wycieraczkinienadążaływycieraćtejilościwody
iprawdęmówiąc,niewielewidziałam.
Patrzyłamprzedsiebie,azawycieraczkiprzedniejszybyspadały
zdrzewiwplątywałysiędużeklonoweikasztanoweliściewkolo-
rachjesieni.Niektóreprzylepiałysiędoszyby,zasłaniającmiwidok.
Okrągłebrązowekasztanypodskakiwałypodachujaktenisowe
piłki,stukającoblachę.Nadmiastemkłębiłysięczarnechmuryna-
pęczniałeniczympoduchynasączonewodąposamebrzegi.Ulice
przeglądałysięwkałużachjakwdużychlustrach.Tejnocynicnie
mogłomniewzruszyćopróczmuzykiChopina,szczególniewwyko-
naniuwybitnegomłodegojapońskiegopianisty,któryczułnapew-
notosamo,coja,itaksamowspanialeodzwierciedlałtowmuzyce.
Jechałamdalej,niezwracającuwaginarozeźlonychkierowców.
Skręciłamwulicę,przyktórejmieszkałam.
Właściwieto,comniepokusiło,abywyjśćwtakąniepogodę?
Psyniechcąnawetnosawystawić!Przemoczonadoresztyweszłam
dolobbyzrecepcją,wktórejdyżurowałportierwpełnejliberii,ana
fotelunaprzeciwko,wkapeluszu,szarymdługimpłaszczuizpapie-
rosemwdłonisiedziałBogumił.
Namiłośćboską,coturobisz,jesteścałymokry!Spójrzna
płaszcz,prawiezniegokapie!Akapeluszlepicisiędoczoła!Co
ztobąsiędzieje?Coturobiszotejporze,stałosięcoś?zapytałam
troskliwie.Możecośzmatką?
9