Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dojakiejśprestiżowejkancelarii,zamiastłapaćgównianezlecenia
tuitam,niemogąctaknaprawdęznikimnawiązaćstałejwspółpracy,
bomusiałemorganizowaćtęfirmę,prowadzićtwojąksięgowość,
rozmawiaćzinwestorami.Okej,możeniedojednejztychwielkich
kancelarii,alenapewnodojakiejśmniejszej.Terazmiałbymdobrą
pensjęisamochódmłodszyniżdwudziestoletni.Przedczterdziestką
zostałbymwspólnikiem.Aleodłożyłemtowszystkonabokprzez
ciebie,gnojku.Przysięgałeśmi,żebędziemybogaci.
Zmieniapas,niewłączająckierunkowskazu,itrzymapalec
naklaksonie,wyprzedzającsamochód,któryniejedzietakszybko,jak
onbychciał,cowprzypadkuTomaoznaczaconajmniejdziesięć
kilometrówponaddozwolonąprędkość.
–Jedźposwojejstronie,palancie!–krzyczydolusterka
wstecznego.–Nieżebymprosiłozbytwiele.Wystarczyłoby
miosiągnięciezyskuzaokres,jakinadtympracowaliśmy,iMyersbył
nasząostatniąszansą.Terazniemamynicisiedzimywdługach
pouszy.Myślałeśotym,cobędziezArthuremzakilkatygodni,kiedy
ludziezośrodkaprzestanąwierzyć,żeczekzostałwysłanypocztą?
NiewkurzamsięnaTomazato,żewspomniałoArthurze,
ponieważTomnależydorodziny,ponieważmaracjęiponieważboję
się,żewylądujemynabarierceochronnej,jeślizacznęsiękrzywić.
–Infinityoferowałanamrozwiązanie,Simon.Niebyłoidealne,
jasne,żenie,aletodobrerozwiązanie.Atywszystkozaprzepaściłeś.
Tylnybłotnikfiestymijadrugisamochódoniecałetrzycentymetry.
Silnikprotestuje,jakbymiałzachwilęwybuchnąć,ajatrzymamsię
fotelaizastanawiam,czydojedziemyżywi.
Kiedywreszciehamujedwieprzeczniceodmojegodomu,
oddychamzulgą,wysiadajączsamochodu,aleTomnatychmiastdba
oto,żebywmoimgardlepowstałakolejnagula,tymrazeminnego
rodzaju.
–Wiesz,cotaknaprawdęmniewnerwia,Simon?–pyta,nachylając
siędoszybyodstronypasażera.–Żetysięnieodzywasz.Zawsze
siedziszcicho,wewłasnymświecie,czekając,ażinniwyciągnącię
ztarapatów,ażrozgryzą,cosiędziejewtwojejgłowie.Oddawna
zachęcamcię,żebyśwyrzuciłzsiebiewszystko,żebyśodważyłsię
wykrzyczećświatuprostowtwarz,ilejesteśwart.Awdniu,kiedy
wreszcietorobisz,tylkowszystkochrzanisz.
Odjeżdżazpiskiemopon,zostawiającnaasfalcieczarnyśladidrugi
takisamwmojejświadomości.To,cozrobiłem,niebyłofairwobec
Toma,zkoleicośprzeciwnegoniebyłobyfairwobecLisy.Chciałbym