Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
incoluntBelgae,aliamAquitani,tertiamquiipsorum
linguaCeltaenostriGalliaapellantur...
[4].
Gdyjecytował,jegotwarzdrżałazrozkoszy.My,
przeciwnie–drżeliśmyzestrachu.Każdyzchłopaków
żarliwiemodliłsiędoBoga,abyoczyksiędzaJananie
spoczęłyakuratnanim.
–Czyżtecudownefrazynasniezachwycają?–pytał
ksiądz.–Oczywiście,żezachwycają–odpowiadałsam
sobie.–Ubogacająnas,wzbudzająwnaswielkipodziw
dlajęzykałacińskiego,dlajegojasnejstruktury,dlajego
prostejiwspaniałejgramatyki,którajestrozkosządla
naszychumysłów,prawda?
Odtegostwierdzeniazaczynałsięhorror.
–HenrykuzBrienne,jesteśnajstarszywtejklasie.
Mniemam,żerównieżnajmądrzejszy.Wstań.
BiednyHenrykmiałgłowędorachunków,alenie
dołacińskiejretoryki.
–Powtórzterazładnietenfenomenalnyfragment
zpamiętnikówCezara.
Henrykzawszesięmylił.TodoprowadzałoksiędzaJana
doszału.
–Wyciągnijdłonie,tymatole!Wysokijakbrzoza,głupi
jakkoza!–wrzeszczał.
Henrykwyciągałdłonie,aksiądzJanbiłswoją
straszliwątrzciną.Zawszedokrwi.Upojonyzwracałsię
kumnie.Siedziałemprzecieżzmatołemwjednejławce
iksiądzJanpodejrzewał,żemogłemsięzarazić
odHenrykastraszliwąchorobągłupoty.
–GeoffeyudeMelville’u,zarecytujnampięknie
cudownefrazyCycerona.
Wyrecytowałembezzająknięcia: