Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ruperta,którywczasienieobecnościpanamusiowszystkimwiedzieć,
icożywopuściłsiękubramie.
Pielgrzymukryłtwarzwdłoniachipomyślał:Czymtebiałogłowy
zasłużyłysięBogu,żejetakbezmiaryobdarował?Aja,biedak,nigdy
nikomuwodyniezamąciłem,alosmnieodmaleńkościprześladuje…
Ztychgorzkichrozmyślańzbudziłygoobcegłosy.Paźwracał,
podskakując,zanimszedłRupert,wktórympodróżnyrozpoznał
owegoposępnegojeźdźcawdrucianejkoszulce.Dowódcazałogi
zmierzyłwędrowcaodstópdogłów,chcączapewneocenić,czynie
jesttoniebezpiecznywłóczęga.Niesłychanetrudyzamorskich
pielgrzymeknadałypodróżnemuwieknieokreślony;niezatarta
pańskośćprzebijałaprzezjegobiedneszatyiznękanerysyitrochę
goonieśmielała.Toteżjedenbłyskokawystarczyłbiegłemuznawcy,
byocenićgościa.Rupertzaprosiłgozuszanowaniemipodprowadził
podgórę.
Przeszliprzezsklepioną,podpartąpękatymisłupamisieńistanęli
wdrzwiachdługiej,wąskiejsali.Wjednymjejkońcuświeciło
strzeliste,podobnedokościelnegookno,awdrugimotwierałsię
kominek,takogromny,żezajmowałprawiecałąścianę.Zjego
huczącejgardzieli,nastroszonejcałąfurądrzewa,buchałpłomieńjak
zkuźnicy.
Niezmierniemiłybyłwidokognia.Przyniesłychanejgrubości
kamiennychścian,którenigdyniemogłyogrzaćsiędordzenia,przy
wąskichoknach,przepuszczającychniewielkąsmugęświatła,
wzamkachnajczęściejpanowałpiwnicznychłód.
Środkiemsalibiegłdługi,wąski,nakozłachukładanystół,wokół
niegostałydębowezydle.Naścianachwisiałyrogiróżnychleśnych
bestiiipękirynsztunku.Poobustronachkominkarozpierałysięławy
owysokichoparciach,narzynanewewzory,podobnedostalli.Między
nimi,przedsamymogniskiem,siedziałnaniedźwiedziejskórześliczny