Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iłakocie?Okazałosię,kuzadowoleniugospodyni,żeniejestzwiązany
żadnymnadzwyczajnympostem,bojegopielgrzymkaniebyłapokutą,
aleślubemzłożonymwnieszczęściu.Ipowolizacząłopowiadaćswoje
dzieje…
–Wniemowlęctwiestraciłemmatkę.Wychowywałmniebogaty
ojciecwpotężnymzamku.Pewnejnocysąsiad,odwiecznywrógrodu,
napadłnazamek,zamordowałojca,awłościzagrabił.Tułałemsię
pokryjówkach,szukałempomocyumożnych,ależebyło
tonaMazowszu,podrządamiksięciaKonrada,uktóregoniktniemógł
dostąpićsprawiedliwości,odtrącanodziecko,któreniemiałoczym
zapłacićanijakodsłużyć.
NawzmiankęoksięciuKonradzieobiepaniesmutnopokiwały
głowąiwymieniłyznaczącespojrzenie.
–Otóż–ciągnąłpielgrzym–widząc,żeuludzinicniewskóram,
zwróciłemsiękuOjcuniebieskiemu.Ślubowałem,żepójdę
ażdoJeruzalemnaintencję,abymikiedyśzwróconoojcowiznę.
Iposzedłem.Iotojestemzpowrotem.Jazrobiłemswoje,ateraz
–dodał–zobaczymy,czyPanBógzrobiswoje.–Słowatebrzmiały
hardo,aletchnęłyślepymzaufaniemwopatrzność.
PaniElżbietadolałagościowiwinaizwestchnieniemrzekła:
–Ach,naludzitrudnoliczyć.KsiążęKonradwnajlepszejeszcze
gospodarzyipodobnocorazwiększesiejezgorszenie.AledlaBoganie
marzeczyniemożliwych.Onizeskałyżywyzdrójwyprowadzi.
–Topowiedziawszy,zawahałasięprzezchwilęizamilkła,
wstrzymującnaustachjakieśpytanie.
Elżbietabyłaciekawa(inietylkoona),zjakiegorodupochodzi
podróżny.Jegowspomnieniaświadczyły,żeródbyłszlachetny.Nie
wymieniłgoanirazu!Czyzchrześcijańskiejpokory?Amożezdumy?
Wstydziłsięswojegoponiżenia?Wkażdymraziegościnność
iposzanowaniedlanieszczęścianiepozwoliłyElżbieciezadaćtego
pytania.