Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tozmieniłiotworzyłgranicedlaposiadaczypaszportów
idewiz,alemotywacjaniebyłataksilna,żebysię
uczyćjęzyw.Dotejgrupymałozmotywowanych
absolwentówszkółwyższychnależałniewątpliwiemój
teść.Aledziękijegoignorancjijęzykowejzawszeczuję
miłeciepełko,bochociażwtymjednympunkciejestem
lep​szaodpanaHen​ry​kaCi​sow​skie​go.
Twójojciecmożeniejestnajlepszymteściem,
natomiastzawszebyłinadaljestidealnymdziadkiem.
Nierazodnosiłamwrażenie,żewięcejuczuciażywił
downukówniżdosyna.Możedlatego,żejeszczenie
zdążyligorozczarować?Henrykmawsobieduże
pokładywyrozumiałości,cierpliwościioddania,ale
ukierunkowanejedynienawnuków,bowstosunku
doinnychludzinieposiadaichzagrosz.Zawszebył
bardzosurowymiwymagającymojcem,teściem
iszefem,aledziadkiemjestcudownym.Naszedzieci
goubó​stwia​ją.
Równieżteraz,widzącdziadka,rzucająsięnaniegojak
piesnaswo​je​gopana.
Dziadziusiu,zobacz,jakiobrazeknarysowałam.
TonaszFiluś.Karinkapokazujecoś,cobardziej
przy​po​mi​nakozęniżkota.Ład​ny?
Bardzo.Ibardzopodobnydowaszegokotka.Teżjest
czar​ny.
Rzeczywiściewtymmarację,bopodobieństwo
zo​sta​łoza​cho​wa​netyl​kopodwzględemko​lo​ry​stycz​nym.
Dziadziusiu,przeszedłemtrzecietapwgrze,którą
miostat​nioku​pi​łeśchwa​lisięIgor.
Tak?Nie​mo​żli​we!Jabymwży​ciutegoniezro​bił.
Iwtymrównieżmaracjęmójteść,bonieumie
prze​jśćżad​ne​goeta​pu.Takjakja.
Ubierajciesię,jedziemydoKalwariidowujkaicioci