Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kazałamisięniedotykać.
Niewygłupiajsięparsknęłaironicznymśmiechem,
gdychciałampodejśćbliżej,bymusnąćjejpoliczek
swoimjakwrodzinie.Tylkobezgłupot.Nikomutonie
jestpotrzebnedodała,wskazującmimiejscedokładnie
nadrugimkońcustołu.Możetoidobrze,boteżlepiłasię
odbrudu.Śmierdziała.Wpowietrzuunosiłsięzapach
zeschniętegomoczuiniedopranychubrań.Kiedyśbył
tozapachziółiprzypraw,aleterazewidentnieprzestała
osiebiedbać.
Zaciążyłaś.Przeszładosednabezzbędnych
kurtuazji,wzmianekopogodzieczyzdrowiu.Milczałam.
Przecieżwidzę,żezaciążyłaśpowiedziałaprzez
zęby,lustrującmnieodgórydodołuwzrokiempełnym
wyrzutu.
Nieodparłamzmieszana,chowającgłowę
wramiona,nisko.Skuliłamsięjakmały,wystraszonykot
przyłapanynawyjadaniuresztekztalerza.Jejgniew
zawszebyłwielkiinieprzewidywalnyjakburza,aja
akuratniemiałamanigromnicy,aniinnegozabobonu
podrękąnaokazję.
Niejestemgłupiaobruszasię.Przecieżwidać,
żebędziedziewucha.
Zczegowidać?dziwięsięjeszczebardziej,
botajajecznicawemniemiałamożezetrzycentymetry.
Ztwarzywidać.Przecieżniezbrzucha.Jest
zawcześnie.Aletwarzcisięzmieniła.Maszniezdrową
cerę,opuchniętepoliczki.Nocojacibędęmówić.Mnie