Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żepowinienemtakwłaśniepostąpić.Bobyłemwinien
toiEmber,iwszystkimsmokom,którezginęłyzmojej
ręki.
–Słuchamywięc–ponagliłmnieFischer.
–KiedyprzyjechałemdoCrescentBeach–zacząłem
inatychmiastwszystkieponure,nieruchomespojrzenia
spoczęłynamnie–spodziewałemsię,żespotkamsię
zkolejnymsmokiem.Atymczasemspotkałem
dziewczynępodwielomawzględamipodobnądomnie,
chociażmiałaswojąwłasnąibardzowyrazistą
osobowość.Iniebyłatożadnanamiastkaczłowieka,
którąwyuczonoróżnychgestówiudawaniaemocji.
Absolutnienie.Wszystko,corobiła,byłoautentyczne.
Wrezultacienaszamisjaprzeciągałasię,ponieważnie
mogłemdostrzecżadnejróżnicymiędzyEmberHill
azwyczajnymcywilem
Mówiłemimówiłem,awcałejsalipanowałaciszajak
makiemzasiał.Ciszawręczzabójcza.TwarzGabriela
Martinabyłakamienna,aspojrzenielodowate.
NaTristananieodważyłemsięspojrzeć,przezcałyczas
czułemjednaknasobiejegospojrzenieibyłempewien,
żepatrzynamnieznajwiększymniedowierzaniem.
Wgardleoczywiściepoczułemsuchość,więc
przełknąłem.
–Nieproszęołaskę.To,cowtedyzrobiłem,jest
niewybaczalne.Proszętylko,byWysokiSądwziąłpod
rozwagęmojąsugestię,żeniewszystkiesmokisątakie
same.EmberHillbyćmożejestanomalią,jestinnaniż
pozostałeosobnikijejgatunku.Ztego,cozauważyłem,
napewnoniechcemiećnicdoczynieniazwojną.Abyć
możewieleinnychsmokówmyślipodobnie