Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żepowinienemtakwłaśniepostąpić.Bobyłemwinien
toiEmber,iwszystkimsmokom,którezginęłyzmojej
ręki.
SłuchamywięcponagliłmnieFischer.
KiedyprzyjechałemdoCrescentBeachzacząłem
inatychmiastwszystkieponure,nieruchomespojrzenia
spoczęłynamniespodziewałems,żespotkams
zkolejnymsmokiem.Atymczasemspotkałem
dziewczynępodwielomawzględamipodobnądomnie,
chociażmiałaswojąwłasnąibardzowyrazistą
osobowość.Iniebyłatożadnanamiastkaczłowieka,
którąwyuczonoróżnychgestówiudawaniaemocji.
Absolutnienie.Wszystko,corobiła,byłoautentyczne.
Wrezultacienaszamisjaprzeciągałasię,ponieważnie
mogłemdostrzecżadnejróżnicymiędzyEmberHill
azwyczajnymcywilem
Mówiłemimówiłem,awcałejsalipanowałaciszajak
makiemzasiał.Ciszawręczzabójcza.TwarzGabriela
Martinabyłakamienna,aspojrzenielodowate.
NaTristananieodważyłemsięspojrzeć,przezcałyczas
czułemjednaknasobiejegospojrzenieibyłempewien,
żepatrzynamnieznajwiększymniedowierzaniem.
Wgardleoczywiściepoczułemsuchość,więc
przełknąłem.
Nieproszęołaskę.To,cowtedyzrobiłem,jest
niewybaczalne.Proszętylko,byWysokidwzłpod
rozwagęmojąsugestię,żeniewszystkiesmokitakie
same.EmberHillbyćmożejestanomalią,jestinnaniż
pozostałeosobnikijejgatunku.Ztego,cozauważyłem,
napewnoniechcemiećnicdoczynieniazwojną.Abyć
możewieleinnychsmokówmyślipodobnie