Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wespotarłtwarz.
–Obojemacieniepokolei–wymamrotał,potrząsając
bezradniegłową.–Chociażjazasadniczoteż,bobez
mojegoudziałuwtymszaleństwiechybasięnie
obejdzie.–Usiadłciężkonakrześleiotworzyłlaptopa.
–Wporządku.Skoroodbiłowamjużtotalnie,
topozwolęsobiewamzademonstrować,coewentualnie
wasczeka.
Rileybłyskawiczniespojrzałwekran.Jaoczywiście
powinnamzrobićtosamo,jednakwtymmomenciebyło
toniewykonalne,boprzedewszystkimmusiałam
ochłonąć.Tak,bonadalczułamnasobietospojrzenie
złocistychoczu,spojrzenieszczególne,któremoja
smoczycaodebrałajakopieszczotę.Wzwiązku
zpowyższym,zamiastwbićwzrokwekran,wysunęłam
sięcichozpokojuiprzemknęłamdołazienki,bardzo
małejinaszczęścietylkowniewielkimstopniu
odrażającej.
Zamknęłamsiętam,przysiadłamnakibelku
inerwowoprzeczesującpalcamiwłosy,wsłuchiwałam
sięwdolatującyspozadrewnianychdrzwicichyszmer
rozmowy.Wiadomobyło,żeWesiRileyrozmawiają
onaszejmisji,aWespróbujeprzekonaćRileya,bysię
wycofał.Imarację.Oczywiście!Przecieżzdawałam
sobiesprawę,żeto,cozaplanowałam,jestnajwiększą
głupotą,bowiążesięztymogromneryzyko,
ajaoczywiścieniezastanawiałamsię,wcotak
naprawdęchcęsięwpakować.Aprzecieżwszystko,
cozamierzałamzrobić,byłoabsolutnieniezgodne
ztym,coprzezlatawbijanomidogłowy,igdybymchoć
razspokojniezastanowiłasięnadtymswoimplanem,