Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
błagalnymwzrokiem.
—Zabierzmniestąd–powiedziałamiposzliśmy
wstronęogrodu.
Przeztenmiesiącnaszdomwogólesięniezmienił,
aprzynajmniejzzewnątrz.Ogródbyłtaksamopiękny,
jakwdniuślubumojegobrata.Spacerowałamrazem
zDiego,nierozmawialiśmy,wystarczyło,żebyłprzy
mnie.Idącwzdłużaleipalm,naglepoczułamjegodłoń
naplecach.Todziwneuczucie,któreczułam
wsamolocie,znowudomniewróciło.Nieśmiało
spojrzałamnaniego,uśmiechnąłsięlekkoichwyciłmnie
zarękę.Szliśmyprzedsiebiezesplecionymipalcami.
Możetodziecinne,alewgłębisercacieszyłamsięztego.
—Diego,chciałamcipodziękować.Stanąłeśwmojej
obronie–zaczęłamniepewnie.
—Carolina,odpuśćmu.Tobardzociężkidlaniego
okres.Wszystkospadłomunagłowę:Guerrero,sprawy
kartelu,Manuel,anadodatekodmiesiącaniewidział
żonyidziecka.Możetegoniepokazuje,aleuwierz,żenie
malekko!–Diegomiałrację,niedostrzegałamtego,
coprzeżywałmójbrat,zczymmusiałsięmierzyć.
Widziałamtylkoto,cochciałamzobaczyć.
—Wsumieniepomyślałamotymwtensposób…
AValentina?czegoonaznowuchce?
—Tegoniewiem.Alepomyśl,czypotymjakwalczył
oSofięiAntonia,dopuściłbysięzdrady?Chybasama
wtoniewierzysz.
—NieznaszpannyLópez.Spotykałasięzmoimbratem
przezdwalata,biegałazanim,myślała,żejakJuanrobi
zjejojceminteresy,toślubwisiwpowietrzu.
NaszczęściepojawiłasięSofia,domyślsię,cobyłodalej.
Widzisz,takobietatoharpiaiwkurzamsięnasamąmyśl,
żeznowupojawiasięwnaszymżyciu.
—Sądzisz,żetwójbratpolecinanią?Niewierzęwto.
Atypowinnaśznimporozmawiać,alenaspokojnie,bez
kłótni,wyzwiskiagresji.Musiciesięwspieraćnawzajem,
ladadzieńzeszpitalawyjdzieManueliniepowinien
widzieć,żejegorodzeństwowalczyzesobą.–Przytulił
mniemocnodosiebie,ajapoczułamsiętakamała