Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Poczułjejwoń,perfumycośjakbyzdominującąnutązapachową
kwaskowatejorchideizdomieszkąsłodyczycynamonu.Pożądliwy
wzrokwbiłtużprzedsiebiewdekoltzzarysemodsłoniętychpiersi
powyżejsutków.Tenkuszącywidokzostałnaglezasłoniętyzdobnym
pudełkiemwkształcieserca.Niczymmagikpodczaswykonywania
sztuczkiczerwono-złotąbombonierkęwyciągnęłazzaplecówpostać
wdrindlu:–Mozartkugeln,smacznego!–zaszczebiotała.
–Dziękuję.–Albertprzejąłopakowanie.
–Pójdziemyjuż.–HelmutwstałiwysunąłkuHeldzełokieć.Ona
ujęłastarszegomężczyznępodrękę.Wychodzączrestauracji,jeszcze
spojrzałaprzezramię.Pomachaładłonią,poczymradośnierzuciła
doAlberta:
–Tschüsspa,pa!
–Pa…pa–burknąłpodnosemModry,odprowadzającwzrokiem
ubranąwfolkowystrójparę.
–Cośpanupodać?–zagadnęłagonarazkelnerka.
–Tak…Poproszęsznycel.Sznycelztradycyjnymidodatkami
i…wodę.Zdecydowaniewodę,mineralną.
PozłożeniuzamówienianadnopozostawionejmuteczkiModry
schowałpodpisanąumowę.Następnieskrupulatnieanalizował
otrzymanedokumenty.Czyniłtorównieżpodczasspożywaniaposiłku.
WtrakcieobiadowaniarozglądałsięzaKrisem.Zesfilmowanym
dyskretniefilmemjużdawnopowinienmututajtowarzyszyć.
Zniezrozumiałychprzyczynciąglesięniepojawiał.
SkończywszyposiłekAlbertwyszedłzrestauracji.Znowusiąpiło
iwiałsilniejszywiatr.Detektywpostawiłkołnierzpłaszcza.Nieco
zgarbiłplecyisięgnąłdokieszenipotelefon,abyzadzwonićdoKrisa.
Jużmiałwystukaćnumer,alewtedyzobaczyłznanegosobie
wysokiegoichudegoblondyna.Wyglądającynaturystę
wbiałoczerwonymdresiejegowspólnikmachałmurękązokolic