Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PoakcencietochybajebaniJugolebyliiwkońcumiodpuścili.Nie
matojakmiećkonkretnychrozmiarówbaniak,większyjakprzepływ
wkiblu.Zmózgowcembalisięiśćnacałość,he,he.–Młodszy
zmężczyznuśmiechnąłsiękwaśno,pokazującnaswojągłowę,aprzy
okazjiukazującwrozdziawionejszczęcenadkruszonyząb.
–Wystarczypierdolenia.Jedziemydo…
–Dentysty?
–Dociebie,kurwa,izakładamybazę–uciąłAlbert.
–Niezawcześnienato?
–Kurwanie.
–Ale…
–Niejęcz.Mamjużdane,któretyzbierałbyśprzezmiesiąc.–
Modryuniósłtrzymanąwrękuteczkępodarowanąmuprzez
Straussa.
–Czyliniedostanępremiizaekspresowywywiadśrodowiskowy?
–Kriscałkiemzmarniał.ZaśAlbertpustymgłosemoświadczył:
–Napremięsięniezanosi,szczerbatysynku.Alejakwytropimy
pojebamordercę,dostanieszdziesięćprocenttego,comamiodpalić
HelmutStrauss.
–Dziesięćprocent…Boziu,łaskawcazciebie,amisięakurat
przydadząwaciki,tomożemiwystarczyzwypłaty.–Krispomasował
rozciętąwargę.
–Dziesięćprocenttodziesięćtysięcyeuro.
Potychsłowachwysokiblondyndłuższyczasspoglądałnabruneta
rozmówcę,czyniąctozrozdziawionągębą.Ażskwitował:
–Pierdolę,będęmiał,Jezusie,nacały,jebanykontenerwacików.
–Chodźmyjuż.
–Jasne,szefie!
Detektywijegowspólnikruchomymischodamizjechalina
niższąkondygnacjęstacjiU-Bhanu.Stephansplatzstanowił
zarazemwęzełkomunikacyjny.Dziękitemuskorzystalizlinii