Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PoakcencietochybajebaniJugolebyliiwkońcumiodpuścili.Nie
matojakmiećkonkretnychrozmiarówbaniak,większyjakprzepływ
wkiblu.Zmózgowcembalisięiśćnacałość,he,he.Młodszy
zmężczyznuśmiechnąłsiękwaśno,pokazującnaswojągłowę,aprzy
okazjiukazującwrozdziawionejszczęcenadkruszonyząb.
Wystarczypierdolenia.Jedziemydo…
Dentysty?
Dociebie,kurwa,izakładamybazęuciąłAlbert.
Niezawcześnienato?
Kurwanie.
Ale…
Niejęcz.Mamjużdane,któretyzbierałbyśprzezmiesiąc.
Modryuniósłtrzymanąwrękuteczkępodarowanąmuprzez
Straussa.
Czyliniedostanępremiizaekspresowywywiadśrodowiskowy?
Kriscałkiemzmarniał.ZaśAlbertpustymgłosemoświadczył:
Napremięsięniezanosi,szczerbatysynku.Alejakwytropimy
pojebamordercę,dostanieszdziesięćprocenttego,comamiodpalić
HelmutStrauss.
Dziesięćprocent…Boziu,łaskawcazciebie,amisięakurat
przydadząwaciki,tomożemiwystarczyzwypłaty.Krispomasował
rozciętąwargę.
Dziesięćprocenttodziesięćtysięcyeuro.
Potychsłowachwysokiblondyndłuższyczasspoglądałnabruneta
rozmówcę,czyniąctozrozdziawionągębą.skwitował:
Pierdolę,będęmiał,Jezusie,nacały,jebanykontenerwacików.
Chodźmyjuż.
Jasne,szefie!
Detektywijegowspólnikruchomymischodamizjechalina
niższąkondygnacjęstacjiU-Bhanu.Stephansplatzstanowił
zarazemwęzełkomunikacyjny.Dziękitemuskorzystalizlinii