Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ
czwarty
Wzdycham,kończącswojąopowieść,apotemrozkładam
szerokonogi.
Czylinikogotamniebyłowtymtygodniu?pyta
June,wskazującnamojądumniewyeksponowanącipkę.
Tyjesteśpierwszaodponadmiesiąca.
Cóżzazaszczyt.Parskaśmiechem,anastępnie
sięgapojakieśspecjalistyczneginekologicznenarzędzie,
któregonazwyizastosowanianiechcęznać.Czyli
Stevenienadajesiędoniczego?
Przewracamoczami,czegoJuneniestetyniewidzi,
bojestwpatrzonawmojekrocze.Czytodziwne?Dla
mnienie.Przyzwyczaiłamsięjuż,żeluźnoplotkujemy,
aprzyjaciółkagrzebiemiwpochwie.Jestjedynąosobą,
którazanurzyłasiętamwielokrotnie.Żadnemufacetowi
nieudałosięzaciągnąćmniedołóżkalubnafotel
ginekologicznywięcejniżraz.PrzynajmniejdziękiJune
regularniestawiamsięnabadania.Dobrze,
żepostanowiłazostaćginekologiem,anie
stomatologiem,boniepogadałybyśmy,gdyby
penetrowałamiinnądziurę.Ipewniewtedynie
przychodziłabymtudobrowolnie.
Jeślimarzyszooglądaniupogodyprzezcaływieczór
orazobserwowaniużyciakaktusów,toStevejesttwoim
księciemzbajkiodpowiadam.Alejeśliliczysz