Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Uśmiechspowodowanymyśląrównieżprzyszedłztrudem
iniecałkiemsięudał.Miaławrażenie,żeabysięporuszyć,
mięśniejejtwarzymusiałyskruszyćjakąśzastygłąskorupę
pokrywającąpoliczkiiczoło.
Tośrodkiprzeciwbólowe,pomyślałaprzytomnie,tonapewno
przeznie.Musiałamdostaćichsporo,skoronieczujężadnego
bóluwnodzeczyżebrach.Wszystkojestwporządku
inajważniejsze,żeżyję…
Udałojejsięwreszciezapanowaćnadtymprzeklętym
oddechem,podjęławięckolejnąpróbęporuszeniaręką.Tym
razemostrożniej,delikatniejuniosłanaparęcentymetrów,
odsunęłaodrobinęodsiebieiopuściłanamaterac.Apotem
jeszczeraz.Potrzeciejpróbiejejpalceopadłynaplastikowy
przedmiotodziwnymkształcie,któryposzybkimobmacaniu
uznałazaprzyciskdowzywaniapielęgniarki.
Upewniłasię,żepamiętajeszcze,jakpowinnozabrzmieć
pohiszpańskuto,ocochciałazapytać,ichwyciwszymocniej
alewciążzaskakującosłaboplastikoweurządzenie,wcisnęła
gumowanyguzik.Zoddalidobiegłcichy,skrzekliwydźwięk
alarmu.
***
Alarmwciążbrzęczał.Lampkamrugaładonichjaskrawą
czerwieniąizdawaćsięmogło,żerobitocorazszybciej,jakby
zniecierpliwiona,alemimotozajęłochwilę,nimMartynaczyLuby
zareagowalinaniąinaczejniżpełnymizdumieniaspojrzeniami
ibezgłośnymporuszaniemustami.
WkońcuciszęprzerwałLuby.
Czytomożliwe,żebyktoinny…alboprzezpomyłkę…
Pielęgniarkawzruszyłaramionami.Zjednejstronyszanse
naktórąśztychopcjibyłybliskiezera,zwłaszczawprzypadku
jedynek.Azdrugiejjakwielkiebyłoprawdopodobieństwo
przebudzeniasięmotocyklowejksiężniczki?Czynaprawdętak
dużowiększe?
Niewiem,proszępanapowiedziałaiwstała.
Podeszładotelefonuipołączyłasięzgabinetemlekarskim.
Nie,niechpantamjeszczenieidzie…rzuciła,zasłaniając
mikrofon,gdyzobaczyła,żeiLubypodniósłsięzkrzesła.