Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tychdurnychbabnaławce.Toznaczyjeślipowiedząmatce,
boojciecsłuchaćichniebędzie.Noaletakczysiak,pójście
domężczyznynafilmniewchodziłowgrę…
Muszęlecieć,PanieBalonie.Dziękizapiłkę.
Mężczyznaskinąłgłowąiuśmiechnąłsię,wpyzatych
policzkachpojawiłysięgłębokiedołeczki.
Idź,idźpowiedział.AjaktrafiszSztruksamokrąpiłą
wklejnoty,tojużnapewnopójdziesięprzebrać.
Ha,ha,ha!Jasne,PanieBalonie.Spróbuję!stwierdził
chłopiecipognałwstronękolegów.
PanBalonprzyglądałmusięjeszczeprzezchwilę,
zastanawiającsię,czytakasugestiatojużzachęcaniedozłego
iczypowinienotympowiedziećksiędzuZygfrydowi,uktórego
sięspowiadał.Uznałjednak,żenawetJezusrobiłczasemżarty.
Przypomniawszysobiejedenznich,dziarskowróciłnachodnik.
Chlupoczącgłośnowodąwprzemoczonychtrampkach,ruszył
wstronędomu,wyobrażającsobie,żespękanepłytychodnika
totaflajeziora.
***
Podrodzenaswojesiódmepiętrodzieliłciasnąwindę
zzasuszonąstaruszkązpiątego.Dostrzegł,żekobietaprzygląda
sięjegobutom,więczapewniłją,żeposprząta,aleonatylko
wzruszyłaramionami.
Totylkowoda.Wolałabym,żebyzamiastprzepraszać,
przestałpandokarmiaćteprzeklętesierściuchystwierdziła.
Szczatopotempoklatceiwindachiśmierdzi.
Pokiwałgłową,choćoczywiścieniezamierzałprzestawać.
Wiedziałjednak,żezestaruszką,którapotrafiłaprzegadaćnawet
leciwegoproboszczazosiedlowejparafii,niemacosięwdawać
wdyskusje.Kolejnepiętrapokonaliwięcwmilczeniu,a„do
widzenia”powiedzianenawdechu,gdywysiadała,byłotakciche,
żeprzezmomentniebyłpewien,czynaprawdęwyszłozjego
ust.Zwłaszczażenieodpowiedziała.
Dwapiętrawyżejwysiadłiprzeszedłciemnymkorytarzempod
swojedrzwi.Otworzyłnajpierwgórny,potemdolnyzamek
ipociągnąłdrzwidosiebie.Wkolejnychbyłjużtylkodolny,
wdodatkuzamkniętynaraz.PanBalonwszedłdoprzedpokoju