Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WSTĘP
(Prabutylipiec2017)
Jakjaniecierpiętychcholernychupałówjęknęłażona,
stawiającnastoletalerzezparującązupąodjutrarobięwyłącznie
chłodnikizapowiedziała,przysuwającbliżejpokojowywiatrak.
Acototechłodniki?zapytałmłodszyzsynów,pochłaniając
zapetytemzawartośćtalerza.
Totakiepyszneorzeźwiającezupyzdużąilościąwarzyw
wyjaśniłażona.
Blee,tojategoniebędęjadłoświadczyłsyn.Czegojakczego,
aletego,żeżadenzsynównietkniechłodnika,obojezżonąbyliśmy
pewni.
Podobnoodjutramabyćjużdużochłodniejpocieszyłem,
powtarzającto,comówionowradiowejprognoziepogody.
Jakośwtoniewierzęoznajmiłażona,podkręcającobroty
wentylatora.
Ledwieprzełknąłemdwiełyżkipomidorówki,gdyzabrzęczałmój
telefon.Odebrałemiprzeszedłemdoinnegopokoju.Miłykobiecygłos
pytałomożliwośćzakupumojejnajnowszejksiążki.Odpowiedziałem,
żeoczywiściemożnanabyćbezpośrednioumnie.Rozmówczyni
zapowiedziała,żepoksiążkęprzyjdziejejmąż,aledopieropod
wieczór,gdywrócizdziałki.
Niemanajmniejszegoproblemu,dziśitaknigdziesięnie
wybieramodpowiedziałem,podałemadres,zakończyłemrozmowę
iwróciłemdoobiadu.PanRomanzgodniezzapowiedziąswojej
małżonkizjawiłsięokołoosiemnastej.Myślałem,żebędzietojedna
zdziesiątekpodobnychwizyt,kiedyludzieprzychodzili,kupowali
książkę,zamienialiśmykilkazdań,ajażyczyłemimmiłejlektury.