Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wmilczeniuwypełniłapolecenieimimożecałyczas
czułanasobiewzrokBelfra,niezadrżałyjejręce,gdy
układałanaczyniawkoszu.
Zorientowałasię,żemazamiaropuścić,iczym
prędzejgopowstrzymała.Wprawdzieprzyrzekłasobie
onicniepytać,byniedaćOnemusatysfakcji,aleteraz
uznała,żemusi,inaczejdojdziedokompromitującego
wypadku.
Maszzamiarmnietuwięzić?Belferodpowiedział
skinieniem,mówiławięcdalej:Wtakimrazietrzeba
byłopomyślećotoitoiu.
Wydałzsiebieównieprzyjemnydźwiękmającybyć
śmiechemiodstawiwszykosz,podszedłdościany.
Przyłożyłdłońwmiejscu,gdzieobokszafynaszarej
tapecieodznaczałsiębordowyprostokąt,awtedyściana
zniknęłaioczomuwięzionejdziewczynyukazałasię
wpełniwyposażonałazienka.
Widoczniedawkabyłatrochęzadużaidalejbyłaś
nahaju,dlategoniezapamiętałaśstwierdziłoOno.
Musiszwdusićpłytkę,adrzwisięprzesuną.Taksamo
tetutaj.Wskazałodrugibordowyprostokąt.Teraznie
mamczasu,żebyponowniecitowszystkopokazać.
Wrócęnaobiad,wtedysobieporozmawiamy.
Belferpodszedłdodrzwi,otworzyłjeiprzytknąłdłoń
dojednejzcegieł.Tutajtakżeścianaprzesunęłasię
wbok.Gdytylkowyszedł,nietylkoonawróciłanaswoje
miejsce,alerównieżskrzydłodrzwiowepowolizaczęłosię
przymykać,wreszcieklamkaprzeskoczyłazcichym
trzaskiem,amurznowuwyglądałnamonolitnie
doruszenia.
Dziewczynaodczekałajakiśczas,poczympodbiegła
kubordowemuprostokątowi.Owszem,korciłoją,