Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
biurka.Napalcachzostałjejkurz.Otworzyłalaptop
iwpisałahasło.Czekała,pocztapobierzenowe
wiadomości.
Myślałaobliźnie,którązdążyładostrzecnaplecach
Sary.Szerokie,ciągnącesięodłopatekprawiedosamych
pośladkówzgrubienieskórywbladoróżowymkolorze.
Możemiaławypadekalboprzeszłajakąśoperację?
NapewnoniezapytaotoSary,alebyłaciekawa,
odczegomożepowstaćnacieletakdużaszrama.
Bliznawyglądała,jakbyktośnaciąłskóręnożem,
zostawiającnaplecachidealnieprostąlinię.
Zbiurawyszłapóźnympopołudniem.Zasiedziałasięnad
prezentacją,którąmiałaprzedstawićzadwadni.Pierwszy
dzieńpourlopieniemógłzacząćsięgorzejniż
odkilkunastominutowegomonologu,którywygłosi
nazebraniuprzeddyrektoremiszefamidziałów.
Otuliłasięmiękkimszalikiem,włożyłaczapkę
irękawiczki.Nicdosiebieniepasowało,alezupełniesię
tymnieprzejmowała.Chciałatylkoprzejśćsiępookolicy.
Rozruszaćsię,odetchnąćmroźnympowietrzem.
Powolizeszłapobetonowychstopniach,trzymając
sięporęczy.Powinnaposypaćjesoląalbopiaskiem.
Odnotowałasobie,żemusisprawdzić,czyjeślijej
lokatorkazłamienogęzpowoduoblodzeniaschodów,
toona,właścicielkadomu,będziezatoodpowiedzialna.
Przecieżniewykupiłażadnegoubezpieczenia.