Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Zraniłamsięwrękępodczasucieczki–słyszęswój
głos.–Trochęboli,alepozatymnicsięniedzieje.
Andopolisodchylapołęmojejkurtki.Zaschniętakrew
sięgadosamegoobojczyka.Widzętojakprzezmgłę.
–Kretyni!Pieprzenikretyni!–wołaAndopolis.
Mamwrażenie,żejegogłoscorazbardziejsię
oddala.Niewidzęreakcjipolicjantów,niewidzęich
blednącychtwarzy.Owszem,niewidzę,alemogęsobie
wyobrazić.
Uśmiechamsięjeszczenatęmyśl,apotemosuwam
sięwciemność.