Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
różniły.Becbyłaszczupłaipłaska,podczasgdyLizzie
miałaciałomiękkieikrągłewodpowiednichmiejscach.
KiedyLizziemalowałaustaczerwonąszminką,Bec
myślała,żejejnajlepszaprzyjaciółkawyglądajak
MarylinMonroe,alenigdyniepowiedziałatego
nagłos.
–Znowukręcimisięwgłowie.–Kroplewody
spływałyzrzęsLizzie,gdybacznieprzyglądałasięBec.
–Totwojawina.–Becoparłagłowęoramię.Kac
powoliodpuszczał,zawrotygłowyminęły,żołądek
powolisięuspokajał.–Wczorajszywieczórbyłświetny.
–Tymsłowomtowarzyszyłznaczącyuśmieszek.
Przyjaciółkanawetniewiedziałaonajlepszych
momentach.
–Miałyśmyszczęście.–Lizziezwestchnieniem
odepchnęłasięodkrawędzibasenu.–Lepiejjużidź,
boEllendacipopalić.
–Cholera!Któragodzina?–Becwygramoliłasię
zbasenu.Rozgrzanybetonpaliłjejstopy,gdy
wpodskokachzmierzaładosalonu.Porwałatelefon
zkontuaruwkuchni.Byłowpółdotrzeciej.Miała
szansęzdążyćdopracytylkowtedy,jeślimocnosię
pośpieszy.Nawyświetlaczuzobaczyłaikonkę
wiadomości.Odniego.
Właśniesięobudziłem.Noceztobąsąniesamowite.
Cieszyłasię,żeLizzieniewidzijejgłupawego
uśmiechu,zjakimbiegnienagórępostrójdopracy.
Razporazpowtarzałasobiewduchusłowaesemesa.
Terazzyskałapewność,żeonnaprawdęjąlubi.
NapodeścieschodówwpadłanaJacka,brataLizzie.
Zzaotwartychdrzwijegosypialnidobiegałyciężkie