Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Trochęmizimno.Zadzwoniłeśpotaksówkę?
–Tak,niedługopowinnabyć.Jestdrugawnocy,więcpewnie
rozwożądzieciarnięzklubów.Trzymaj.
Kurtkamężczyznyznalazłasięnaramionachdziewczyny.Poczuła
rozkoszneciepłorozchodzącesiępocieleimęskieorzeźwiające
perfumypomieszanezzapachemskóry.Zadrżałaodróżnicy
temperatury.Marcin,widzącto,objąłjąramieniem.Zerknęłananiego
zaskoczona,aonwodpowiedziwzruszyłramionami.
–Trzęsieszsię.
Zanimzdążyłacokolwiekodpowiedzieć,poczułamrowienie
imięśnienaplecachautomatycznienapięłysię.Dziwne…Miała
wrażenie,żektośjąobserwujeinaglezaczęłaczućsięniekomfortowo
wobjęciachkolegizpracy.Popadaławparanoję,przecieżnatyłach
klububylitylkooni.Wiedziałato,widziałato,ajednakniepokój
ściskałjejserce.Zrzuciłazramionkurtkę,gdyuderzyławniąfala
gorąca.
–Dziękuję,jużmicieplej.–Usłyszaławarkotsamochodu.
–O,jesttaksówka.
SpojrzałanaMarcinaiuśmiechnęłasięlekko.
–Idziękuję,żepoczekałeśzemną.Wracajdopracy,bobezciebie
rozniosąklub.
–Napisz,gdydojedzieszdodomu.
–Jakniezapomnę.Dziękijeszczeraz.
Luizaskierowałasiędotaksówki.Jużmiaławsiadać,gdypoczuła
impuls,ciężkądozwalczeniachęćobejrzeniasięzasiebie.Drzwi
doklubuzamykałysięzaMarcinem,aleniczegopozatymnie
zauważyła.Zmarszczyłabrwi,nierozumiejąc,ocochodzi.Bólwręce
orzeźwiłjąidopierodotarłodoniej,żebezwiedniepróbujeścisnąć
obandażowanąpięść.
–NaDługąpiętnaściepoproszę.