Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Szumwokółniejprzypominałpodekscytowanerozmowyturystów
zwiedzającychklimatyczneuliczkiParyża.Rozpuszczonedługiewłosy
łaskotałynagieramionadziewczyny,gdysiedziaławjednej
zkawiarenek,rozkoszującsięgwaremmiejskim,podziwiając
szykownieubranekobietyieleganckichmężczyzn,uśmiechającsię
delikatnienawidokmłodzieżyzachwycającejsięulicznymigrajkami.
Widziałaparęstarszychludzi,którzytrzymającsięzaręce,
spacerowaliwśródtłumuniespiesznymtempem.Szkoda,żetaka
przyszłośćniebyłajejdana.
Podrugiejstronieulicyzaparkowałluksusowysamochód,
zktóregowyszedłprzystojnymężczyzna.Trochętypbiznesmena,ale
liczbaochroniarzywokółniegoniepozostawiałazłudzeń
codoprawdziwejprofesji.Rozejrzałsięczujnieinaułameksekundy
zatrzymałsięnaLuizie,któraobserwowaławzamyśleniuludziwokół
niej.Pochwilischowałsięwmonitorowanymnakażdymkroku
budynku.Luizawstała.
–Dlaczegodopieronaostatnimrokudostaliśmytakieciacho…
Drgnęła,gdyusłyszałamruczącąpodnosemSandrę.Oderwała
wzrokodzachodzącegosłońcaizamarłazaskoczona.Napodeściestał
mężczyzna,którywczorajstanąłwjejobroniewklubie.Jakmiał
nanazwisko?Drwal?DawidDrwal?
–Dzieńdobrypaństwu.
SerceLuizyzabiłomocniej,gdyusłyszałatengłos.Tensam
przenikającyjejduszęgłos.Widziałakątemoka,żenietylkoonatak
zareagowała.Dziewczynysiedząceprzedniąautomatycznienachyliły
siędoprzodu,jakbyprzyciąganieprzeztegomężczyznęotuliłokażdą
przedstawicielkępłcipięknej.Sandrawierciłasięniespokojnieobok
niej.Jeślinasiedząceztyłustudentkitakwpływał,tocobyło
zprzodu…
–NazywamsięDawidDrwal,jestemdoktorempsychiatriioraz
seksuologii.Będęmiałprzyjemnośćprowadzićzpaństwemdiagnozę